Potrawy wielkanocne to takie, które w Wielkanoc smakują zupełnie inaczej niż w inne dni i… najlepiej, jeśli smakują tak, jak lubimy. Zastanawiając się nad tym, co podam na najbliższą Wielkanoc, brałam pod uwagę trzy warianty: wiejsko-tradycyjny, miejsko-tradycyjny i światowo-tradycyjny.
A potem przypomniałam sobie jeszcze książkę z serii Poradnika Domowego z lat 90., w której opisywano przygotowywanie potraw w różnych stylach, np. pasterskim, myśliwskim, a la jardinière… Niby oczywiste, ale uświadomiło mi to, że — trzymając się tradycji — w Wielkanoc można naprawdę poszaleć.

Symbolika potraw wielkanocnych:
- jajka — symbol nowego życia,
- babka — symbolizuje umiejętności i doskonalenie się w talentach,
- chleb — symbol dobrobyt, podstawowe pożywienie
- mięso — symbol dostatku,
- chrzan — symbol zdrowia i siły,
- baranek (z masła, cukru) – symbol zwycięstwa dobra nad złem,
- zielenina (sałata, szczypiorek, koperek, rzeżucha) – symbol wiosny, odradzającej się przyrody
Menu wielkanocne według klucza wiejsko-tradycyjnego
Chcąc, by na śniadaniu wielkanocnym nie zabrakło potraw ściśle nawiązujących do tradycji, ale takiej żywcem wziętej z wielu wieków, oczywiście należy wziąć pod uwagę:
- jajka (koniecznie od baby albo chłopa ze wsi)
- wędliny (domowej roboty, najlepiej z własnoręcznie ubitego prosiaka),
- żurek/barszcz biały z białą kiełbasą (oczywiście na zakwasie nie ze sklepu)
- chrzan/ćwikła (nie ze sklepu a z zagrody)
- babkę (na jajkach ze wsi i mące z młyna)
- mazurek (jak wyżej)
- sernik (twaróg domowy, na mleku od szczęśliwej krowy a nie z kartonu).
Śniadanie wielkanocne według klucza miejsko-tradycyjnego
Ta tradycja dopuszcza już zaopatrywanie się w marketach, sklepach, na targach. Oraz grymasy, że na to nie ma się czasu, a na tamto ochoty.
Uważam, że najwyższy czas odpowiedzieć sobie na pytanie: jakie są 3 potrawy, bez których nie wyobrażasz sobie Wielkanocy? Im więcej szczegółów (np. jeśli babka, to jaka? Drożdżowa czy ucierana? Sucha czy wilgotna? Cytrynowa, migdałowa, czekoladowa, z lukrem, rodzynkami, skórką pomarańczową, ponczem… ) tym większe prawdopodobieństwo, że postawić na taką babkę, jaka ma być
Na przykład u mnie to:
- sernik na zimno z serków homogenizowanych z galaretką cytrynową albo malinową, – to się okaże.
- babka cytrynowa, z lukrem cytrynowym.
- jajka na twardo z majonezem, szczypiorkiem i dobrym chlebem (jajka od szczęśliwych kur, ale ze sklepu nie ze wsi, bo mam już takiego pecha, że jak rozbijam jajko „wsiowe”, to zawsze z czerwono-krwistym kłakiem w środku).
Pewnie nie zaszkodzi też wziąć pod uwagę tego, jakie wielkanocne apetyty mają twoi bliscy.
Na wszelki wypadek możesz też odpowiedzieć sobie na pytanie:
Jakie potrawy wielkanocne uważasz za najgorsze i jakie zawsze wywalasz, bo nikt ich nie je. I tych potraw nie rób/nie kupuj pod żadnym pozorem.
Np. ja w tym roku nie ryzykuję już z żadnymi „wsiowymi” pysznymi jajeczkami z krwistymi kłakami… Nie będę też kroić rozmaitości na 174832 sałatki, bo… za szybko tracą świeżość. Jest więcej niż pewne, że nie zrobię babki majonezowej ani żadnej galaretki na słono.
Przykładowe potrawy wielkanocne „miejsko-tradycyjne”:
- jajka na twardo, faszerowane na zimno i/lub z patelni, w awokado, etc.
- wędliny (szynki, balerony, pasztety, kiełbasy, polędwice, schaby),
- chrzan, ćwikła, majonez, sos tatarski,
- sałatka (dwie, trzy, cztery lub dziesięć),
- tzw. nóżki w galarecie albo kurczak w galarecie,
- babka (drożdżowa lub ucierana),
- mazurek (np. wegański)
- sernik (nowojorski, wiedeński, królewski, na zimno itd) lub pascha,
- tort (a choćby i pavlowa)
A na obiad? Chyba w świątecznych obiadach chodzi o to, by nie były takie same jak te w zwykłe dni. Ale mój stary np. uważa, że cienkie schabowe są najlepsze i na co dzień i od święta.
Śniadanie wielkanocne według klucza światowego
Długo zastanawiałam się też czy w tym roku nie pójść w jakieś wielkanocno-kulinarne eksperymenty z potraw, przy których świętują np. Grecy albo Włosi. Np. w Grecji Wielkanoc bez baraniny z furą sałaty się nie liczy… Do tego ośmiorniczki, feta (albo sałatka grecka). We Włoszech to La Colomba (ciacho w kształcie gołębicy) i np. pasqualina – kruche ciasto ze szpinakiem i ricottą oraz jajkami na twardo. We Francji – jagnięcina a na deser ciasto z czekoladą lub truskawkami. Słowem – żeby było wielkanocno, a światowo, elegancko, tradycyjnie a inaczej.
Chociaż np. te klopsiki, które można zjeść w Ikei to podobno właśnie szwedzkie wielkanocne danie a wcale nie kojarzą mi się ze świątecznym obiadem…
Naturalnie nic nie stoi na przeszkodzie, by ułożyć menu mieszane, czyli wiejsko-miejsko-światowe.
Wielkanoc jak u żony ogrodnika
Albo puścić wodze fantazji i urządzić Wielkanoc w stylu:
- pasterskim (np. dużo zielonego: owies, rzeżucha, szczypior, koperek, jagnięcina-baranina, masło w kształcie baranka i baranek z cukru na deser),
- żeglarskim (np. jaja nadziać tuńczykami, sardynkami; muszle makaronowe wielkie nadziane mięchem, owoce morza)
- myśliwskim (np. dziczyzna, grzyby marynowane, wędzone buchające wonią jałowca)
- a la jardinière ,czyli dosłownie w stylu żony ogrodnika — nie mylić z psem ogrodnika, np. wszystko tonie w sałacie, rzodkiewkach, szczypiorze, koprze, zielonej pietruszce, tulipanach, narcyzach, żonkilach, rzeżusze)…
À la jardinière brzmi nieźle, prawda? Tak czy inaczej, mi osobiście nie udało się jeszcze perfekcyjnie wszystkiego zaplanować i zrealizować, nie tylko jeśli chodzi o wielkanocne stołowanie, ale snuć plany kulinarne — nawet lubię.
Najnowsze komentarze