Ania czy Anne? Z Zielonego Wzgórza czy Zielonych Szczytów?

Ania Shirley urodziła się w marcu zimowym, tak wynika z obu najpopularniejszych przekładów książki Lucy Maud Montgomery. Może urodziny Ani/Anne wypadają właśnie dziś? Może z tej okazji warto (na chłodno) wrócić do tematu przekładu, który na początku 2022 roku wywołał istną burzę?

Mam i znam zarówno Anię z Zielonego Wzgórza, jak i Anne z Zielonych Szczytów. Nie sądzę, by Ania w przeciwieństwie do Anne tkwiła w „durnej, ckliwej i egzaltowanej aniowatości”. Tak jak nie sądzę, że światłe czytelniczki  powinny spalić wszystkie egzemplarze „przestarzałej” wersji w tłumaczeniu Rozalii  Bernsteinowej… Chyba że chcą. Tak samo nie sądzę, że ktoś wpadłby na pomysł spalenia całego nakładu najnowszego (i jednocześnie najgłośniejszego) przekładu, tylko dlatego, że zgładzono w nim Zielone Wzgórze.

Wady i zalety Ani z Zielonego Wzgórza

Każdy kogo zachwycił nowy przekład, ma powody na stary… się wypróżnić. Uświadomił mi do Piotr Oczko, który właśnie do takich osób zdaje się należeć (aj, jak ten pan nie lubi Ani!). Niżej 5 argumentów, które można uznać zarówno za wady, jak i za zalety przekładu Rozalii Bernsteinowej:

  • Rozalia Bernsteinowa była Żydówką, która…
  • …  nie znała angielskiego (tłumaczyła literaturę skandynawską – na polski przekładała „Anię” ze szwedzkiego wydania),
  • … pokićkała „wzgórza” ze „szczytami”,
  • … nadała kanadyjskim bohaterom polskie imiona (Ania Shirley, Maryla i Mateusz Cutbert, Małgorzata Linde, Józia Pye, etc.),
  • … dała Anne na imię Ania, co sprawiło, wg P. Oczko, że Polacy zaczęli myśleć, że to książka dla dzieci, a nie dla dorastających dziewcząt z początku XX w.

Wady i zalety Anne z Zielonych Szczytów

Analogicznie, równie dobrze każdy ma prawo pozostać sympatykiem i wrogiem  Anne z Zielonych Szczytów. Ponieważ:

  • Anna Bańkowska (tłumaczka) nie jest Anną Bańkowską, która była w PZPR,
  • nie wyczuła, jak bardzo „szczyty” mogą nie kojarzyć się z jedną facjatką, na której zamieszkała pewna sierota, ale postanowiła być wierna oryginałowi,
  • … jej przekład wywołał spore zamieszanie, niejako dzieląc czytelniczki na mądre i głupie,
  • … przylaszczki i pierwiosnki zamieniła na majowniki (konwalijki dwulistne), których na Wyspie św. Edwarda próżno szukać (nie tylko w marcu). OK, przylaszczek też tam nie ma, ponieważ tłumaczka zapewnia, że przeprowadziła konsultacje botaniczne, by ukazać autentyczną florę miejsca akcji powieści,
  • … Zacisze Słowika zmieniła na Zacisze Błogości podobnie jak kilka innych miejsc, nie wykazując się przy tym liryczną wyobraźnią godną Ani, którą tak wielu z nas zna i kocha.

Ania vs Anne 5:5

OK, załóżmy, że jest  remis. Podejrzewam, że nie da się rozstrzygnąć, który przekład jest gorszy. Osobiście bliższa pozostanie mi Ania.

Trochę mi wstyd, że podążyłam ścieżką P. Oczko nieco prowokacyjnie ukazując oba przekłady w nieidealnym świetle. Niech to będzie prowokacją do szukania w obu przekładach mocnych stron, najmocniejszych… Takich, z powodu których zawsze będziemy kochać rudą dziewczynkę z Avonlea. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

L. M. Montgomery: Ania z Zielonego Wzgórza. Warszawa 1922 (na podstawie wyd. z 1956 r.)
M. M. Montgomery: Anne z Zielonych Szczytów. Warszawa 2022 (na podstawie oryginału)
P. Oczko: Dynamit pod Zielonym Wzgórzem. „Książki” 2022, nr 1