O polowaniu w Lidlu

Okazuje się, że Lidl ma całkiem fajne rzeczy, ale nie każdy i nie zawsze. W Lidlach w naszej okolicy kupienie precla bawarskiego graniczy z cudem. Podobnie jest, jeśli chodzi o nasz ulubiony żel do ciała i włosów dla dzieci. Czy płyn miceralny 3w1 Cien, który uważam za absolutnego króla płynów micelarnych.

Dawniej jeździliśmy po Lidlach,  przede wszystkim polując na pieluchy. Od tamtej pory przybyło ulubionych lidlowych produktów i czasem trzeba wybrać się na prawdziwy tour de Lidle, by upolować, co trzeba. Zawsze się zastanawiam, dlaczego — wiedząc, że dany produkt schodzi jak na pniu — nikomu nie zależy, by poprawić ich dostępność. Tak czy inaczej, za każdym razem wybierając się do Lidla, polujemy na nasze ulubione produkty, których lista niżej.

Precle bawarskie

Ich fanami są mąż i córka. Niestety bardzo często muszą obejść się smakiem, bo ileż Lidlów w ciągu wieczora można objechać za bawarskimi preclami? Góra trzy… i odechciewa się. I precli, i jeżdżenia. Niestety nie jestem gotowa na podjęcie się zrobienia  tego frykasu własnym sumptem, bo w grę wchodzi tzw. ługowanie lub moczenie go przed pieczeniem.

Zdjęcia precla nie mogłam zrobić, bo nie widziałam go na oczy od tygodni.

Żel do ciała i włosów dla dzieci

Pięcioipółletnia uwielbia ten niebieski ze smokiem. Ja najwolę zielony (Cytrusowa przygoda) z księżniczką i rycerzem oraz żółty (Bananowa przygoda) z księżniczką i księciem. Przez 5 i pół roku miałyśmy do czynienia z rozmaitymi żelami, płynami do kąpieli i szamponami, ale te aktualnie są na topie od już dość długiego czasu.

Płyn micelarny Cien

A to jest cudo za 7 złotych. Rzadko się maluję, więc stosuję go właściwie do oczyszczania twarzy. Na pojawiające się pryszcze działa lepiej niż płyn z antybiotykiem na receptę i maść cynkowa razem wzięte. Nawilża przy tym skórę, jak należy i nie drażni żadnym dziwnym zapachem, bo jest bezzapachowy. Aktualnie nikt nie jest w stanie przekonać mnie, że istnieje lepszy specyfik do mycia twarzy. Aż trudno uwierzyć, że mimo tego, że jest tak znakomity — nigdy go nie brakuje…

Na opakowaniu chwalą, że zawiera tlen i glicerynę. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale nawet jeśli teoretycznie źle, to działa dużo lepiej niż kosmetyki o składzie chwalonym przez znawców ingrediencji kosmetycznych, więc… używam i używać będę.

W sumie to nie wiem, jak długo on jest już w sprzedaży, ale opinii w sieci mało, skąd wnoszę, że niewiele dziewczyn odkryło jego moc. Wkrótce może się to zmienić i za nim również będziemy się wozić po wszystkich mazowieckich Lidlach.

***

Prócz wymienionej Trójki ulubionych produktów, oczywiście są inne.

Jeśli chodzi o kosmetyki — to widoczne na foto: sól do kąpieli melisowo-cytrynowy i żel do ciała lawendowy. A jeśli chodzi o to, co do jedzenia: na pewno marcepany w czekoladzie w wielu smakach (pojawiają się w listopadzie i znikają w styczniu). Powidła śliwkowe. Serek śmietankowy Pilos. Spory wybór mięsiw. Swego czasu za każdym razem braliśmy też węgierskie kiełbaski wegetariańskie.

  • czy też musicie objeżdżać 2-3-4 Lidle (lub więcej), żeby upolować swoje ulubione rzeczy?
  • czy też zauważyliście, że ludzie, których można spotkać w Lidlu, są dużo mniej zmęczeni a bardziej zadbani od tych w Biedronce (żeby nie było — częściej bywam w B. niż w L.),
  • jakie produkty z sieciowych marketów uważacie za niezastąpione i dużo lepsze od tych dużo, dużo droższych?