W mediach od wczoraj wrze i bulgocze. Zdjęcia podrzucanej z radości Kai Godek kontra memy o czystym sumieniu, będącego ceną za śmierć śmiertelnie chorych dzieci i/lub ich mam. Z jednej strony – nawoływanie do solidarności, z drugiej – dzielenie społeczeństwa na coraz bardziej wrogie sobie obozy… To, co się stało – jest tematem do rozmowy samo przez się.
Co będzie dalej? Oczywiście nie możemy tego wiedzieć w 100%, za długo żyję na tym świecie, by ferować lub brać na poważnie niepodważalne proroctwa…
Ale pierwsze co przyszło mi do głowy, to: wycofają się z tego, za bardzo wsłuchują się w głosy opinii społecznej. Już zapomnieli o czarnym proteście? Kto wierzy, że zapis nie spowoduje eskalacji podziemia aborcyjnego? Że wszystkie kobiety dadzą radę psychicznie i fizycznie wytrzymać ciążę – ze świadomością, że… Ja bym wytrzymała. Chyba. Nie wiem.
Urodziłam zdrowe dziecko. Od pierwszego do ostatniego USG dostawałam od lekarza same wspaniałe wiadomości o Małej. Więc nie mogę mieć pojęcia jak to jest, kiedy słyszy się: jest źle. Tak, lekarze czasem się mylą, bo ludzie się mylą i maszyny się mylą. Znam – i być może Wy też znacie – dziewczyny, które:
– urodziły prawie 5-kilowe dziecko zamiast 2-kilogramowego, bo aparat źle zważył i wszyscy się dziwili „ale jak to?”
– urodziły dziecko z wadami wrodzonymi, choć przebieg ciąży nie budził zastrzeżeń,
– urodziły zdrowe dziecko, mimo że lekarze kręcili głowami,
– zaszły w ciążę po długich latach starań, bo bardzo tego pragnęły i już,
– biły się po brzuchu i w ogóle robiły wszystko, by poronić – nie, nie brały pod uwagę aborcji (nie miały pieniędzy, nie chciały by ktoś w nich grzebał, żeby się wydało a jedna była przerażona wystawą zdjęć poaborcyjnych, która kiedyś stała w Siedlcach).
– zdecydowały się na aborcję i nic nie wskazuje na to, by żałowały,
– zdecydowały się na aborcję i żałują każdego dnia.
Nie ma reguł. Życie.
A ja… jestem gotowa zgodzić się na wszystko, do czego zobowiązuje prawo antyaborcyjne. Ale pozwólcie, że jeszcze chwilkę się wstrzymam. Poczekam na prawo, które:
- pomoże zachować godność i prawo do miłości i szacunku, wszystkich niechcianych, niekochanych dzieci, chorych i zdrowych,
- zapewni autentyczne wsparcie dzieciom chorym (a nie tak jak teraz – że rodzice ratują się 1% podatku przekazanym od przyjaciół i znajomych) – bo nie, nie wszystkie chore dzieci umrą a wiele z nich będzie bardzo potrzebować realnej pomocy,
- zapewni dostęp do wczesnej interwencji wspomagającej stan zdrowia (jak np. operacje serca w łonie matki).
Wierzę, że wszyscy prożyciowi zrobią wszystko, by tak było. Że to następny krok.
Poza tym, wydaje mi się, że kobiety, które chcą urodzić dzieci – urodzą je bez względu na wszystko. A te, które nie chcą urodzić – nie urodzą i tak. Bogatsze wyjadą za granicę, a biedniejsze – zejdą do podziemia, gdzie znajdą rozwiązanie odpowiadające poglądom, zasobności portfela, aktualnej sytuacji etc. Takie podziemie to instytucja, która funkcjonuje od wieków i nic nie wskazuje na to, by właśnie teraz zniknęła jak kamfora… Wręcz przeciwnie, bo nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z jakimś pokręconym lobby.
A Wy co sądzicie? Co dalej?
Myślę, że NIKT nie może zastępować sumienia kobiety i każda z nich ma niezbywalne prawo do własnej decyzji, bo to decyzja ZAWSZE BARDZO DRAMATYCZNA!
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że obie strony mają swoje niezaprzeczalne rację. Każdy ma prawo do życia, i każdy chce mieć zdrowe dziecko lub nie chce nosić dziecka które umrze w kilka dni/tygodni po narodzeniu. Tu nie ma złotego środka…
Naprawdę nie rozumiem jak można narzucać komuś swoją moralność, wiarę czy światopogląd. Zwyczajnie mnie to przerasta, przeraża i oburza…
Już nie urodzę dziecka, ale może moje dzieci będą miały następne. Jeśli wyobrażę sobie tfu tfu, że jedno z nich wraca od lekarza i mówi, że płód nie ma płuc albo mózgu albo kończyn, to jako.matka nie chciałabym, aby to moje dziecko nosiło te ciążę i urodziło tak strasznie okaleczone dziecko. To niewyobrażalne cierpienie dla dziecka, matki i reszty rodziny. Jak czułaby się ta dziewczyna, gdy obcy patrzą, uśmiechają się, gratulują, a ona wie, że urodzi istotę, która nie przeżyje. Albo przeżyje i nadal wszyscy będą cierpieć. To nieludzkie. A PiS skazuje na to wiele osób. Decyzja TK dotyczy takich właśnie przypadków i jest bardzo krzywdząca i poniżająca kobiety. A pani Godek… może w ten sposób mści się na kobietach, bo skoro ona ma dziecko niepełnosprawne, to czemu inni maja się mniej męczyć w życiu? Słuchając tej kobiety nie mogę wzbudzić zrozumienia dla jej postawy.
Żeby nie było nieporozumień. Nie popieram aborcji jako takiej, ale co innego usunąć ciążę, bo chce się kobieta jeszcze w życiu zabawić, a co innego nie dopuścić do urodzenia się dziecka tragicznie okaleczonego.
Mam dwie Wnuczki, 16-sto i 21-latkę. Ta starsza jest teraz szczęśliwie zakochana, i razem z Chłopakiem planują , co i kiedy! Gdy o nich myślę, mam ścisk w gardle i wyć mi się chce, bo co będzie, gdy im los rzuci po drodze kłodę w postaci dziecka, którym nie będą mogli się cieszyć? Tak, wiem, po co się nakręcać, po co na zapas tworzyć złowrogie scenariusze! Ale jaką mają Młodzi gwarancję, że gdy nie daj co się stanie, zostaną poddani próbie, w której mało kto może zwyciężyć? Strach się bać! I ja się boję! Za nich!
Co za zmiany, jestem pod wrażeniem.
Natomiast przykry i niepokojący jest fakt, że o takich sprawach, jak aborcja decydują mężczyźni, którzy przecież są też sprawcami przemocy. Rzecz jasna nie popieram aborcji, żyjemy w XXI wieku i pyskate emancypantki zdają się zapominać o istnieniu antykoncepcji. Natomiast eugenika to już inna kwestia.
Pozdrawiam:)
Szata graficzna a raczej ostylowanie CSS Twojego bloga całkiem wporzadku, merytoryczne wpisy i lekkie pióro z pewnością dostarczą jeszcze wiele dodanej wartości wielu internautom, podoba mi sie 🙂 zapraszam do siebie…