Co jadał Leonardo da Vinci? Czy faktycznie był wegetarianinem a może nawet weganinem? To dobry temat do rozmowy — zwłaszcza że mistrz pozostawił po sobie całkiem pokaźną liczbę… niekompletnych notatek.
Z kilkudziesięciu (albo i ponad stu) kompletów ocalało 27 (albo i 28) notatników z zapiskami i rysunkami. To — bagatela — około 6 tys. stron. Na których można znaleźć wszystko. Począwszy od szkiców aż po listy zakupów. Zachował się również wiersz pełen wskazówek jak zachować zdrowie… I niech to on będzie dziś najważniejszy.
Jeśli chcesz być zdrowy, przestrzegaj tego trybu życia.
Nie jedz, kiedy nie masz apetytu, i odżywiaj się lekko,
Dobrze przeżuwaj i cokolwiek bierzesz do ust,
Powinno być dobrze ugotowane i z prostych składników.
Ci, którzy przyjmują lekarstwa, posłuchali złej rady.
Wystrzegaj się gniewu i unikaj zatęchłego powietrza.
Kiedy wstaniesz od posiłku, przez pewien czas nie siadaj.
Nie kładź się spać w ciągu dnia.
Mieszaj swoje wino z wodą, pij jej po trochu,
Nie między posiłkami i na pusty żołądek.
Nie odwlekaj ani nie przedłużaj swoich wizyt w toalecie.
Jeśli ćwiczysz, niech ćwiczenia nie będą zbyt forsowne.
Nie kładź się żołądkiem do góry ani głową
na dół. Dobrze przykrywaj się w nocy,
Wygodnie układaj głowę i zachowuj pogodny umysł.
Unikaj rozwiązłości i pilnuj tej diety.
Ten wiersz powstał w 1515 roku w Rzymie. Schorowany już Leonardo napisał go cztery lata przed śmiercią. Prawda, że nic dodać, nic ująć?
***
Leonardo był malarzem, architektem, wynalazcą, poetą, muzykiem, rzeźbiarzem, ale czy był jaroszem? Cóż, w wierszu na temat właściwego trybu życia nie zaleca rezygnacji z mięsa. Jego biografowie mają na temat wegetarianizmu da Vinci różne opinie… Uważają, że:
– nie, nie jadł mięsa, bo napisał: „Czyż natura nie produkuje dostatecznie dużo prostej żywności, żebyście się nasycili? A jeśli one was nie zadowalają, czy nie możecie przez ich mieszanie tworzyć nieskończonej liczby połączeń, jak opisuje Platina [autor książki kucharskiej popularnej w renesansie] i inni autorzy piszący o żywieniu?” oraz, że „Moje ciało nie będzie grobowcem dla innych istot”.
– jadł mięso w młodości, na wegetarianizm przeszedł później – ponieważ pisał o walorach potraw mięsnych przygotowanych na swych wynalazkach (wędzarni i rożnie),
– nie, nie był wegetarianinem, bo ówczesne głowy kościoła uznałyby go za heretyka a nie uznały; poza tym, o projektancie czołgu, kuszy i innych wojennych maszyn nie można mówić jak o kimś, kto ponad wszystko stawia dobro istot żywych.
A zatem: nie wiadomo. W związku z brakiem kompletnych zapisków, poznawszy te, które ocalały, możemy przekonywać, że był człowiekiem rozdartym między agresją a litością (jak chce Freud) lub osobowością nieprzeciętnie spójną (w której umyśle umiało współistnieć mnóstwo talentów). Jedno jest pewne: dla mnie Leonardo da Vinci pozostanie fascynującą tajemnicą. Co nie znaczy, że nie zaciekawiły mnie przypuszczenia biografów dotyczące tego, co jadał…
Winogrona i anyżkowe cukierki
Na przykład na zachowanych listach zakupów Leonarda znajdziemy nabiał, owoce, zioła i mięso. A nawet jajka, nad którymi mistrz ubolewał: „Zjedzone jajka nie mogą wydać kurcząt. Och, jak wiele jest tych, które nigdy się nie narodzą!”. Część biografów uważa, że mięso (wołowinę i dobrą wołowinę) oraz jajka Leonardo wpisywał na listy zakupów wyłącznie z myślą o swych współmieszkańcach.
Co jeszcze znajdziemy wśród zakupów Leonarda? To:
maślanka,
melony,
winogrona,
ziarna kukurydzy,
sorgo,
chleb z pszenicy miękkiej,
pszenica twarda (durum, pewnie do zrobienia makaronu),
mąka
proso
zioła (prawdopodobnie mięta, natka pietruszki, tymianek)
cukier
cukierki anyżowe
W zapiskach Leonarda da Vinci, można też odnaleźć fragment, który uznawany jest za część przepisu na sos sałatkowy: „natka pietruszki (10 części), mięta (1 część), tymianek (1 część), ocet i odrobina soli”. Według znawcy renesansowej kuchni, brakowało tu tylko oliwy z oliwek. Przepis zredagowany na potrzeby współczesnych czytelników mógłby wyglądać tak:
10 łyżeczek świeżej natki pietruszki, drobno posiekanej
1 łyżeczka świeżej mięty, drobno posiekanej
1 łyżeczka świeżego tymianku, drobno posiekanego,
3/4 oliwy z oliwek
1/4 octu winnego
sól i pieprz do smaku
Wszystkie składniki należy umieścić w słoiku, zakręcić i mocno wstrząsnąć, by się wymieszały.
Dave de Witt, autor Kuchni Leonarda da Vinci. Sekretnej historii kuchni włoskiej, w swej książce podaje również przepis na ulubioną potrawę twórcy Ostatniej wieczerzy. O tym, że było to minestrone, wspomina kilku biografów Leonarda da Vinci, de Witt zredagował przepis na minestrone toscano, czyli zupę z regionu, gdzie mistrz mieszkał we wczesnej młodości.
Ulubiona potrawa Leonarda da Vinci
9 szklanek wody
1 1/2 szklanki białej fasoli
1 ząbek czosnku
1/2 cebuli
2 łyżki przecieru pomidorowego
1 łodyga selera naciowego
1 marchew
1/2 główki kapusty
2 pory
2 cukinie
1 gałązka świeżej bazylii
1 goździk
2 gałązki świeżego rozmarynu
1/2 szklanki makaronu risoni lub orzo (w kształcie ziarenek ryżu)
sól
Namoczoną fasolę należy gotować w wodzie przez ok. 2 godziny. Następnie połowę fasoli przetrzeć przez sito trzymane nad garnkiem (myślę, że można użyć blendera). Przykryć pokrywką i odstawić.
W rondlu, na rozgrzanej oliwie przez minutę smażyć posiekane drobno cebulę i czosnek. Potem rozrobić przecier pomidorowy z łyżką wody i wlać do rondla. Następny krok to dodanie pozostałych składników, koniecznie drobno pokrojonych i ugotowanej fasoli (całej i tej przetartej). Całość powinna gotować się jeszcze pod przykryciem około pół godziny.
Podobno zupę tę najlepiej jeść z chlebem maczanym w oliwie.
Tyle na teraz, moi Mili. Dobrze przykrywajcie się w nocy, wygodnie układajcie głowę i zachowujcie pogodne umysły!
Literatura:
D. De Witt: Kuchnia Leonarda da Vinci. Sekretna historia kuchni włoskiej. Poznań 2007
Najnowsze komentarze