O drążku holowniczym do roweru, czyli: świetnie, tylko czemu nie wcześniej?

Jest takie polskie mądre przysłowie: „Lepiej późno niż wcale”. Ale czasem, jak dotrze do mnie coś absolutnie fajnego, powiadam: „Świetnie, ale czemu nie wcześniej?”. Przykłady można mnożyć. Na pierwszy ogień niech idzie pałąk do roweru. Alias ciągnik. Alias ciągutek. Bo „drążek holowniczy” to nazwa, która kojarzy mi się ze stłuczką lub jakąś awarią.

Ciągutek (czyli drążek holowniczy) jest z nami od wczoraj. Dopiero! Okazał się tak rewelacyjnym zakupem, że w głowę zachodzę, dlaczego nie zdecydowaliśmy na niego wiosną albo choć latem… Albo jak tylko dziecię naumiało się trzymać kierownicę i pedałować.

Nasz drążek holowniczy we własnej… drązkowości 🙂

Zalety drążka holowniczego do roweru

Nasza Pięcioletnia teoretycznie umie jeździć na dwukołowym rowerze. Ale dotąd, gdy wyruszaliśmy gdzieś dalej, lądowała w foteliku na bagażniku mojego roweru. Powoli jednak przestaje w nim mieścić… I to był główny powód, dla którego kupiliśmy ten drążek.

Nawet nie przypuszczaliśmy ile frajdy z tego będzie. Z „prawdziwych” wycieczek, gdzie dziecko czuje się bezpiecznie i nabiera ogłady w:

  • jeździe po jezdni,
  • zatrzymywaniu się,
  • sygnalizowaniu ręką skrętu w prawo/lewo.

A najważniejsze — pedałuje jak złoto. I dokładnie wiadomo kiedy! Dziś na przykład siłą pięcioletnich mięśni  zwiększyła prędkość „tandemu” z 11 do 15 km/h.

Wady drążka holowniczego do roweru

Na szczęście ja tego nie montowałam. Niby wszystko elegancko wyjaśnione w instrukcji, ale wczoraj np. trzeba było poprawiać, bo rower dzieciaka jechał pochylony na bok.

Kolejna wada to cena. Nasz model kosztował 370 złotych. Szczerze mówiąc, nawet nie szukałam używek, z obawy, że  mogą być zbyt zużyte.

Choć drążek holowniczy jest uniwersalny, to masa max., którą pociągnie, wynosi 45 kilo. To oznacza, że tych 45 kilo nie może przekroczyć ciężar dziecka + jego roweru. Z drugiej strony, Pięcioletnia waży dopiero 21 kilo, a w ciągu dwóch najbliższych lat i tak prawdopodobnie będzie już chciała jeździć zupełnie sama.

***

Tak czy inaczej, mogliśmy ogarnąć ten drążek holowniczy wcześniej…

 Znacie to uczucie? Mnie mocno dopadło np. w czerwcu, kiedy zaczęłam ćwiczyć pilates, potem jak odkryłam książki i piosenki Katarzyny Jackowskiej-Enemuo i wczoraj, właśnie z okazji ciągutka 🙂 Aż mnie korci, żeby otworzyć nowy cyklik pod tytułem: „Świetnie, ale dlaczego nie wcześniej?”