Podkreślone w książce „Szaleństwa panny Ewy”, czyli klasyka zamiast poradnika

„Świat nie zając, nie ucieknie przeto ze swymi  zaśniedziałymi sprawami. Zająca przypomina raczej wielkie szczęście, mające naturę płochliwą i skłonną do ucieczki.” Ładne? To z właśnie z Szaleństw. Z tęsknoty za klasyką lekką jak piórko i przyjemną jak balsam oraz pewną dzielną dziewczyną,  sięgnęłam  po jedno z dzieł pana Makuszyńskiego. I już wiem, że będzie towarzyszył mi przez całe lato (jeśli nie lata).

To Ewa. Jej tata jest słynnym bakteriologiem. Matka nie żyje. A i pewnego dnia ten tata musi wyjechać na bardzo długo i bardzo daleko. Czy wtedy Ewa się martwi i cierpi? Tak, ale nie traci energii życiowej i każdego dnia jej świat staje się lepszy…

 Jeszcze nie wiem jak inne książki (Awanturę o Basię i Pannę z mokrą głową czytałam wieki temu) – ale za Szaleństwa jako przykład wspaniałego poradnika – ręczę całym sercem (i serczę obiema rękami). Oto co podkreśliłam w egzemplarzu z 1983 roku (książki napisanej w roku 1940).

„Kolorowa dusza”

Kornelowi Makuszyńskiemu, kiedy pisze o „kolorowej duszy” chodzi o to jak mieni się świat wewnętrzny dorastającej panienki. O którym tak naprawdę nikt nie może wiedzieć nic pewnego. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że czasem nic pewnego nie może wiedzieć o własnej duszy nawet sama dorastająca panna. W każdym razie, panna Ewa, główna bohaterka Szaleństw – choć nieobliczalna jest bardzo mądra i dobra.

Najsłynniejszy […] uczony, najsłynniejszy nawet filozof, nigdy nie wiedział, nie wie i nie będzie wiedzieć do skończenia świata, co się dzieje w kolorowej duszy „dorastającej panny”. Jest to niezgłębiona tajemnica.

„Oczajdusza”

A „oczajduszą” nazwany zostaje Rolmops, pies Ewuni. Brzydki i złodziej, ale kochany najbardziej na świecie. Rolmops swoje imię zawdzięcza swej jamnikowatej długości, która sprawia, że kiedy śpi zwinięty, przypomina śledziowy koreczek. Szczerze ubawiłam się, że zdrobnieniem od Rolmopsa może być wielkopańskie Rolly.

„Szparagi w poprzek”

Do tej pory mówiłam o uśmiechniętym człowieku (lub szerokoustnym, jak pewien tancerz, który właśnie rozwodzi się z pewną aktorko-prezenterką), jakoby wyraz jego twarzy przypominał przekrojoną na pół bułkę. Ale w sezonie na szparagi (który właśnie trwa) mogę mówić po makuszyńskiemu:

O tak roześmianym człowieku  rzekł ktoś raz obrazowo, że „mógłby jeść szparagi w poprzek”.

Iluż to znasz Hieronimów?

Witaj, witaj Hieronimie, zimny w lecie, ciepły w zimie!

Oh, są tacy Hieronimowie na świecie. A zdać sobie z tego sprawę, to jak przeczytać 100 poradników o tym jak być szczęśliwym wśród ludzi.

A co jeśli zdarzy się zmartwienie?

Kornel Makuszyński najcudowniej określa zmartwienie. Kiedy zdarzy się kłopot można nazwać go tak:

jastrząb troski
czad melancholii
sadza smutku
puchacz rozpaczy

Myśli i myśli

Mój ojciec mówił mi kiedyś, że ten angielski pisarz, który powiedział, że „myśli człowieka ogolonego są inne niż tego samego człowieka nie ogolonego” – jest niezmiernie mądrym znawcą życia.

W istocie! Wiem też jak inne potrafią być myśli człowieka, który właśnie wyjdzie z kąpieli od tego, który już zapomniał jak to jest się wykąpać. Ba, myśli człowieka, który umył głowę – też potrafią być inne niż tego, co dawno głowy nie mył. Nie mówiąc już o tym, że myśli człowieka, który zrobi makijaż… założy wymarzoną sukienkę (w dodatku wcale niedrogą)…

O krzywdzie

Na krzywdzie jednak nikt od początku świata nie zbudował swojego nieszczęścia…

Podkreślone w „Panu Tadeuszu”

„I całus i policzek ozwały się razem”

– tylko jeden z cytatów prosto z Pana Tadeusza.

Jaką nie być matką

Makuszyński w „Szaleństwa” tworzy również postać pani Szymbartowej. Która z miłości „zabija na raty” swoją córkę. Lecząc jej gruźlicę pokrojonymi śledziami ułożonymi na klatce piersiowej. Zabraniając też jej dostępu do świeżego powietrza i słońca. Niemal słychać niewypowiedzianą wprost przestrogę dla wszystkich matek: nie bądźcie jak Szymbartowa.