O karawakach i świętych, co przed zarazą chronią

Jak wiadomo, zaraza to nic nowego. Swoją drogą, ciekawe czy kiedyś w Polsce istnieli dżumosteptycy, cholerosceptycy czy czarnoosposceptycy. Albo tacy, którzy uważali, że zapobieganie czy radzenie sobie z epidemiami to jedna wielka ściema. Jedno jest pewne: współcześnie dużo mniej osób niż dawniej wierzy w moc, jaką w walce z zarazami miały „podwójnie przekreślone” krzyże , św. Roch czy św. Rozalia.

Karawaka na Mazowszu

Tak zwane „karawaki”, czyli krzyże z dodatkową poprzeczką, na pierwszy rzut oka przypominają krzyże prawosławne. Różnica jednak polega na tym, że niżej umieszczona belka nie jest przekrzywiona, a prosta. Na Mazowszu zachowało się kilka takich starych, które miały chronić mieszkańców wsi (lub parafii) przed zarazą…

Dziś już takich krzyży się nie stawia

Nazwa karawaka pochodzi od włoskiej miejscowości Caravaca, gdzie w XVI wieku taki krzyż zasłynął jako niezawodny w walce z morowym powietrzem. Na ziemiach polskich karawaki zaczęły zyskiwać popularność pod koniec XVIII wieku, by upowszechnić się w XIX i na początku XX stulecia. Dziś takich krzyży już nie stawia. Można jednak spotkać je w takich mazowieckich miejscowościach jak:  Wodynie (koło Siedlec), Osęka (koło Starachówki), Szynkarzyzna (koło Sadownego).

Jak św. Roch ze św. Rozalią się rozeszli

Według mazowieckiej legendy, święta Rozalia i święty Roch wędrowali wspólnie po narwiańskich okolicach… Oczywiście to raczej niemożliwe, ponieważ święci ci żyli w zupełnie innych czasach i teoretycznie nie mieli prawa się spotkać, nie tylko nad Narwią, ale w ogóle. Ale legendy mają swoje prawa. Poza tym oboje świętych łączy to, że chronią od epidemii.

Kiedy tak sobie szli, św. Roch postanowił przejść na drugi brzeg rzeki do Sadykrza, a św. Rozalia pozostała na swoim brzegu, w okolicach wsi Słojki. Tam, pośród starych dębów, od ponad trzech wieków znajduje się jej sanktuarium.

***

Nie sprawdzałam statystyk epidemiologicznych w miejscowościach, gdzie stoją karawaki. Ani tam, gdzie kultem darzy się św. Rocha lub św. Rozalię (chociażby jako patronów parafii). W każdym razie – w na przełomie października i listopada jest o połowę mniej chorych niż w tym samym czasie rok temu. Albo dlatego, że około połowa populacji jednak się zaszczepiła – albo dlatego, że około połowa populacji postanowiła się nie szczepić.

Literatura:

L. Hertz: Klangor i fanfary. Opowieści z Mazowsza.Warszawa 2021