W co się bawię z czterolatką? Czyli porozmawiajmy o tym jak fajnie spędzić czas z przedszkolakiem…

Drugi w dziejach twardy lokdaun zobowiązuje by porozmawiać na temat „co (robić) z tymi dziećmi”. Niby Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej wyczerpało temat, ale… przecież dzieciak nie może cały czas cicho się bawić („klockami, farbami, puzzlami, układankami, książeczkami z naklejkami, masami plastycznymi”)! A rodzic – nie może cały czas pracować zdalnie. Dlatego proponuję kilka sprawdzonych pomysłów na zabawy z przedszkolakami.

W co się bawić? W co się bawić?
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
I mniej wesoło pod Czerwonym ci Kapturkiem
W co się bawić? W co się bawić?

W. Młynarski

Porysujmy! Każdy rysunek to źródło wiedzy o rozwoju malucha…

Około 3. roku życia maluch odkrywa, że może rysować nie tylko jednym kolorem kredki… Dlatego można to wykorzystać i podsunąć mu różnobarwne mazaki czy farby. Często rysuję/maluję razem z Małą, ale dużo bardziej zajmują mnie zmiany, które zachodzą w jej dziełach. Patrzę, podziwiam i… sięgam sobie do książki Najważniejsze lata czyli jak rozumieć rysunki małych dzieci. Znajduję tam fajne rzeczy. Np. czy wiedzieliście, że:

  • długie ręce na rysunkach dziecka świadczą o tym, że bardzo serio traktuje ono zdolności manualne i rosnącą samodzielność (coraz sprawniejsze rączki potrafią coraz więcej)?
  • oczy na rysunkach dzieci to ważna informacja na temat tego jak ważny jest dla malucha zmysł wzroku w poznawaniu świata? Oczy mogą być zamalowywane lub nie, rysowane starannie lub mniej, duże lub małe…
  • o prawidłowym rozwoju dziecka świadczą rysunki postaci z uśmiechniętą buzią i na całej kartce?

Jeśli chodzi o kolory to temat rzeka. Ale jeśli małe sięga często po ciemną kredkę lub flamaster nie trzeba się martwić (może po prostu rysować kontury pamiętając, że w kolorowankach zawsze są one czarne). Jeśli dzieciak sięga po pogodne barwy kredek lub mazaków – tym bardziej nie ma powodów do niepokoju. Uważam, że interpretując dziecięce rysunki nie należy na siłę szukać dziury w całym, ale… warto traktować je jak rodzaj komunikatów ze strony przedszkolaka.

Dawaj te giry!

Folia malarska, farby w tubach, kartony – jeśli macie, możecie urządzić kolorowe mini-lodowisko. Zapewniam, że czas minie szybciej niż sądzicie (na przygotowaniach, zabawie właściwej i sprzątaniu oraz myciu dzieciaka).

Można też urządzić „ścieżkę sensoryczną” albo raczej „miskę sensoryczną”, wsypując do miski kaszę lub ryż, pestki lub ziarna. W jednej z książek radzą urządzić w ten sposób kąpiel, wypełniając wybranymi składnikami całą wannę, ale… właściwie czemu nie? Nam wystarczy taka „kąpiel” dla samych stóp, ale jeśli uważacie, że to za mało – idźcie na całość. Ta zabawa polecana jest jako wspaniały trening sensoryczny dla zmysłu dotyku.

Zacytuję Wam też jeden z naszych ulubionych wierszyków-masażyków ze stopkami w roli głównej:

Posmaruję prawą nogę,
żeby poszła w długą drogę

Nakremuję lewą nogę,
Bo na jednej iść nie mogę.
Twoją małą, prawą nóżkę
Wnet położę na poduszkę,
A dla twojej lewej nóżki
Mam masażyk na paluszki.
Pomasuję ci paluszki
U twej małej lewej nóżki.
Prawa nóżka też je ma.
Kto je pomasuje? Ja!

Do lasu, do ogrodu

Kiedy ciepło i nie pada można urządzić sobie piknik. Tradycyjny albo… siorb-imprezę. Siorb-impreza polega na tym, że nie używa się sztućców a je się palcami, przez słomki lub… bez używania rąk! Co kilka minut warto robić przerwę na umycie rączek (z przebraniem można zaczekać do końca imprezy).  Proponowane menu na taką imprezę to: spaghetti, galaretka, budyń, lody, ale przecież może być to cokolwiek pysznego. Można siorbać i trzeba czuć się swobodnie.

Z lasu albo ze spaceru gdziekolwiek możecie przynieść pamiątki w postaci przyrodniczych bransoletek. Wystarczy szeroka taśma klejąca, którą trzeba opasać rękaw malucha – lepkim do góry. Bransoletkę można ozdabiać skarbami, które się zobaczy. Trawki, kwiatki, małe patyczki lub kamyki – wszytko według indywidualnego projektu lub spontanicznie.

Poza domem można zagrać też w papierową piłkę nożną. Albo wyjść z domu z lupą – szkło powiększające to podobno przedmiot, które fascynuje przedszkolaki. Fajnym pomysłem może być też zabawa w „zgnieć i powąchaj” – np. różne listki, płatki kwiatów, grudka ziemi.

A w domu? Przyznam Wam szczerze, że u nas najlepiej sprawdzają się zabawy (zabawki) spontaniczne, niespodziewane. Przykład? Zamówiłam ostatnio plastry drewna i drewniane świeczniki. Wymyśliłam sobie, że stół wielkanocny w tym roku będzie miał leśny design… Okazało się, że plastry, plasterki i świeczniki zajęły już Małą przez kilka wieczorów. Buduje z nich domki i budki dla ludzików i figurek. Albo to: dziś z ogródkowej piaskownicy przyniosłyśmy jedną foremkę. Żółwika. Od godziny Małe siedzi, odrysowuje kontur żółwiowy i wypełnia – strojami (również kąpielowymi) i nastrojami (uśmiechy, smuteczki, etc.) Czasem Małe wie najlepiej co może okazać się inspiracją do świetnej zabawy…

Jeśli macie jakieś fajne pomysły na to jak się bawić z trzylatkiem, czterolatkiem lub pięciolatkiem – koniecznie dajcie znać w komentarzu albo w prywatnej wiadomości. Pozdrawiam serdecznie z pola… zabawy!

Literatura:

Anna Kalbarczyk: Najważniejsze lata czyli jak rozumieć rysunki małych dzieci. Warszawa 2009
C. S. Kranovitz: Nie-zgrane dziecko w świecie gier i zabaw. Zajęcia dla dzieci z zaburzeniami przetwarzania sensorycznego, Gdańsk 2011 (przyrodnicza bransoletka, siorb-impreza)
Ch. Meier, J. Richle: Sensorycznie każdego dnia. Propozycje zajęć dla dzieci z zaburzeniami przetwarzania sensorycznego, Gdańsk 2018 (kąpiel w szyszkach, kasztanach, pestkach, etc.)