Pewnego dnia, na pewnym szlaku, w pewnej puszczy…

Październikowa niedziela w Puszczy Kampinoskiej? Fantastyczny pomysł! Wybraliśmy Szlak Żeromskiego, który powinien raczej nazywać się Szlakiem Tolkiena… Albo Szlakiem Mykofilów i Mykologów. I zaraz Wam pokażę dlaczego.

Lakówka ametystowa? Nie jestem mukologiem, ale na widok takich grzybów mam chęć zostać mukofilem…

Z dziennika wyprawy:

W składzie: dwie dorosłe damy, dwóch dorosłych dżentelmenów, dwie przedszkolaczki i jedna roczna panna w wózku (ścieżkę jednogłośnie polecamy rodzinom z dziećmi)

Przeszli: 15 km (młode częściowo na karkach ojców)

W czasie: 11. – 16.30 (po tolkienowsku spóźnili się na obiad, ale to normalne, kiedy jest najfajniej)

Powitało nas sosna, faktycznie ciut nawiązująca do twórczości St. Żeromskiego,
ale czarcia miotła kojarzy mi się bardziej baśniowo niż Ludzie bezdomni.

W mrowisku w październiku ruch już na zaniku

Kań zatrzęsienie w Puszczy

Galas- jakby ktoś wpisywał do krzyżówki i zastanawiał się jak to wygląda.

Znów te fioletowe, aksamitno-skórzaste cuda 🙂

Też efektowne grzybki, non?

Jak ze skóry 🙂

Jak skórka pomarańczowo-cytrynowa

Na pochyłe drzewo, każda koza wlezie 🙂

Z Tolkienowskiego lasu

Omszałe, zwalone pnie – to, co w puszczach i baśniach filmowych lubię najbardziej

Zaraz pojawi się Hobbit …

… albo jeszcze coś fantastyczniejszego

Klasyka gatunku z funkcją zdradliwego poidełka

Maj? Nie, październik w ścisłym rezerwacie Puszczy Kampinoskiej
(na Szlaku Żeromskiego alias Tolkiena)

Mam nadzieję, że – bez względu na rodzaj lub brak aktywności – niedziela upłynęła Wam bardzo przyjemnie… Dajcie znać czy podoba się Wam nasz szlaczek, czy lubicie Puszczę Kampinoską lub polećcie jakieś fajne knieje 🙂