Już od kilu dni „chodzi” za mną jeden z wierszy Johna Keats’a. Gdzie jesień to pora mgieł i owocowych rumieńców. Pora obrzędu dojrzewania winogron i gięcia omszałych konarów jabłoni. I pora nadymania otyłych dyń. Czas niezwykłego skłaniania do kwitnięcia późnych kwiatów. I dawania pewności pszczołom, że przed nimi jeszcze dużo słodkiego lata.
Jesień – pora bujna i najcichsza. Tak właśnie uważa John Keats. Wy też?
Lada dzień święto Michała Archanioła. Kiedy to – zgodnie z tradycją – wypada przygotować ciasto albo placuszki z jeżynami…
Jesień to chyba ważna pora w biografii Johna Keats’a (1795-1821). Po pierwsze dlatego, że jako 24-letni młodzieniec, jesienią 1819 roku mógł cieszyć się powstaniem swoich największych arcydzieł, które powstały wiosną i latem. Chociaż zdał egzaminy, które pozwalały mu na karierę aptekarza – wolał zostać poetą. Poza tym, właśnie jesienią, ukochana Fanny Brawne zgodziła się zostać jego narzeczoną. Jesienią kolejnego roku wyjechał do Włoch, skąd nigdy wrócił. Dołączył do zmarłych rodziców, którzy opuścili go zdecydowanie za wcześnie (ojciec umarł gdy John miał osiem, a mama – kiedy miał dziewięć lat). Poeta umarł na gruźlicę, tak jak jego brat.
Owoce, kwiaty i ziołomiody
Że jesień to pora bujna – wiadomo. Nie tylko od winogron i jabłek, ale i gruszek, śliwek, brzoskwiń, malin.
Pewnie, że u pszczół wciąż praca wre – mają do dyspozycji nie tylko łąkowe koniczyny, ale i nawłocie czy wrzosy. O miodzie, który powstają jesienią, pszczelarze mówią „ziołomiód”, bo powstaje z nektaru zebranego z jaskółczego ziela, wrotyczy, nawłoci, ostów, dzikich słoneczników i kosmosów, liściastej i iglastej spadzi oraz wrzosów.
Ogrody pełne są dalii, hortensji, róż, astrów, onętków (znanych również jako kosmosy lub cyganki).
Legenda o diable w jeżynach
Przed nami święto Michała Archanioła przypadające na 29. września. Obchodzone od VI wieku na pamiątkę wygnania diabła z nieba. Zgodnie z legendą, bies pechowo spadł prosto w kłujące krzaki jeżyn. Obolały i wściekły przeklął, opluł i obsikał krzew, dlatego po 29. lepiej nie zbierać jeżyn.
Zgodnie z tradycją, tego dnia należy zrobić tartę lub placuszki z jeżynami. Najlepiej oczywiście te według ulubionych przepisów, tyle że koniecznie z dodatkiem jeżynek.
Wiosna w wierszu o jesieni
Choć ludzie nie hałasują tyle co latem, a rośliny – tyle co wiosną, to czy faktycznie ta bujna pora jest najcichsza? Być może… Zanim rozbrzmią kolędy i przedświąteczny gwar – może właśnie tak.
Tak jak pisze Keats – jeszcze słychać świerszcze i bzyczenie pojedynczych komarów. Jaskółek i drozdów nie słyszałam… Może już odleciały? Ha, Keats wiedział nawet, że jaskółki do odlotu zbierają się stanie i wieczorem, by lecieć nocą…
Zresztą i jaskółki, i drozdy kojarzą mi się raczej z wiosną, nie z jesienią. A cierpienia gruźlików, którymi byli i Keats, i jego brat – i z jesienią, i wiosną.
Sadzicie już cebulki wiosennych kwiatów? To jest chyba najbardziej wiosenne w jesieni 🙂
Do jesieni
1.
Poro mgieł i lekkiego owoców rumieńca,
Powiernico sekretów Słońca, gdy, w obrzędzie
Dojrzewania, girlandą ciężkich gron uświęca
Wspinaczkę winorośli pod strzechy krawędzie:
Ty, co wiesz, jak ciężarem jabłek giąć omszały
Konar, słodyczą sycić owoc aż do rdzenia,
W orzechu spęczniać jądro, nadymać otyłą
Dynię; jak skłaniać późne kwiaty do kwitnienia
Raz, i raz jeszcze, aby pszczoły stąd czerpały
Pewność, że nigdy nie miną upały,
Choćby ciągliwe złoto w ul się nie mieściło.
2.
Kto cię nie widział, poro bujna, choć najcichsza?
Kto wzrokiem w dal wybiega, oczy nieraz przetrze
Widząc, że siedzisz sobie na klepisku spichrza,
Z falą włosów wznoszącą się miękko na wietrze;
Lub uśpiona oparem maków, co w krąg płoną,
Leżysz w polu, a czerwień kwiatów zarumienia
Łan, który zżęcia jeszcze przez chwilę unika;
Lub głowę twoją, koszem kłosów obciążoną,
Widać tylko gdy brodzisz korytem strumienia;
Albo też godzinami nie spuszczasz spojrzenia
Z sączącej się spod prasy strużki jabłecznika.
3.
Gdzie wiosenne piosenki? Dlaczego przebrzmiały?
Mniejsza z tym; twych własnych muzyk tajemnica
Z płatków obłoków składa zachodu chorały
I różanym odcieniem ścierniska nasyca;
A wtedy cienki lament komarów odurza
Chylące się w powiewie sitowie zatoki
I trzciny, które rzeczna fala rozkolebie;
I podrosłe jagnięta beczą u stóp wzgórza;
I w trawie grają świerszcze; i gwizd swój wysoki
Drozd z gałązki wysyła w gasnące obłoki;
I jaskółki zwołują się w wieczornym niebie.
John Keats
Literatura:
Od Chaucera do Larkina. 400 nieśmiertelnych wierszy 125 poetów anglojęzycznych z 8 stuleci. Wybór i przekład: Stanisław Barańczak, Kraków 1993,
Z. Kubiak: Literatura Greków i Rzymian. Warszawa 1999.
Jesien jest piękna. Jeszcze rok temu jej nie doceniałam dzisiaj byłam na długim spacerze i zrobiłam piękne kolorowe zdjęcia. Uwielbiam też jesienne owoce… Śliwki czy jabłka
Martwa natura przepiękna i "martwa" tylko jako typ obrazu- tak to odbieram. Dla mnie jest pełna ciepła i koloru a ciemne tło jedynie wyostrza świetlistość elementów.
Ale to nie znaczy, że nie akceptuję Twojej interpretacji. Każdy widzi co innego, każdy ma prawo do własnego spojrzenia. I tak jest dobrze. 🙂
Ta pora roku też ma swój urok, bo jak wiemy: ''Mimozami jesień się zaczyna":)
Gdy słyszę pluchę za oknem,mam wrażenie, że "Oda do jesieni" opisuje lato:)
Bardzo plastyczna jest ta poezja, pełna barw i jesiennego słońca, jednak w moim sercu od lat rządzi ten komunista Pablo Neruda;)
Bardzo interesujący wpis.
Ps. Masz piękne imię:) bardzo mi bliskie:)
Podoba mi się wiersz na końcu, idealnie opisuje Jesień. Legendy o diable w jeżynach nie słyszałam hihi. Ale tradycja z plackiem bardzo mi się podoba
Tak, jesień to sporo odcieni i powodów do lubienia 🙂
Oczywiście. Jednotorowe dociekanie "co twórca miał na myśli" jest bez sensu 🙂
A ja nigdy nie widziałam tych mimóz… Matko, jak to w ogóle się odmienia? 😀
Faktycznie tu taka "letnia jesień". A Nerudę również sobie cenię. Za imienny komplement dziękuję 🙂
Ha, dobre usprawiedliwienie dla kilkuset nadprogramowych kalorii jest… dobre 🙂
Świetny wiersz. Nie znałam.