K jak Kora (czyli: jak szukałyśmy grobu Kory i po co)

Jak odnaleźć grób Kory Jackowskiej? O, to długa historia. Na przykład nas, sztuczna inteligencja poprowadziła źle. Zamiast na Wojskowy Cmentarz Powązkowski, podjechałyśmy na Stare Powązki. Bo przecież „Powązki to Powązki”, prawda? A jednak nie. Deszcz pada, dochodzi 20., czyli pora kiedy mogą zamknąć cmentarz… Wtedy właśnie trafiłyśmy na Wojskowy. Deszcz zasuwał, minuty też.


Pan ze stróżówki tylko rzucił z uśmiechem:
– Idźcie spokojnie. Tedy (wskazał ręką). Jak miniecie pomnik smoleński, skręćcie i na górce będzie grób Kory.

28 lipca 2018 zmarła Olga Kora Jackowska

Ale. Zamiast skręcić w prawo – skręciłyśmy w lewo.
I dzięki temu zobaczyłyśmy groby Jerzego Ficowskiego, generała Petelickiego, mnóstwa innych osób znanych z telewizji, gazet, szkoły, studiów. W pewnym momencie Agnieszce przyszło do głowy dobre pytanie:


Ej. Czy nasze dzieci za 30–40 lat będą chodzić po cmentarzach i szukać grobów swoich ulubionych influencerów? Czy jak to będzie?

Ha. Nie wymyśliłyśmy. Nikt chyba nie wie, jak będzie później wyglądała „kultura pamięci”.

K jak Kora. K jak kierunek.

W końcu rozdzieliłyśmy się.
To zawsze dobry sposób na znalezienie rzeczy, które się zgubiły. Chociaż jest też teoria, by nigdy się nie rozdzielać, kto ogląda horrory, ten wie. No my z Agnieszką się rozdzielamy i schodzimy z powodzeniem od 23 lat, więc nie mamy z tym problemu. Dlatego rozdzieliłyśmy się i tam, na obszarze oznaczonym literą K.

K – jak Kora. I może: Kobieta. Kapitan. Kobiecość. Krzyk. Kolor.

Grób jest prosty, ale piękny.
Obok ławeczka. Na jej oparciu, druciki układają się w napis: Kora i Kamil.
Cicho. Nisko. Dreszcz.

„Śpiewaj” – mówi Agnieszka, a mi do głowy przychodzą tylko Cykady na Cykladach, chociaż moja ulubiona piosenka to przecież Luciola. Z wielu powodów, ale np. dlatego, że Lucciola (nawet jeśli jest to kobieta upadła, jest wciąż jak gwiazda, bo „tak kocha się tylko raz”.

Agnieszka chyba najbardziej lubi Czekam na wiatr. Albo też – tylko i aż – cytat z tej piosenki przyszedł do głowy.

Jeśli traficie na grób Kory w okolicach rocznicy jej urodzin (8 czerwca) lub śmierci (28 lipca), może traficie na luciole, czyli w wolnym tłumaczeniu z włoskiego: świetliki (tak, kobiety upadłe też).

A jeśli traficie na grób Kory zupełnie kiedy indziej, to może dlatego, że to, co śpiewała, zapadło tak głęboko w serce, że nigdy nie umrze.

Że są chwile, kiedy śmiało można zaśpiewać za Korą:

Czekam na wiatr co rozgoni
ciemne, skłębione zasłony…
stanę wtedy na raz –
ze słońcem twarzą w twarz.

Kiedy odwróciłyśmy twarze od grobu Kory, zobaczyłyśmy różowe niebo. I choć słońce już zachodziło – chwilę potem pojawiła się tęcza. Tak się skończyła nasza blisko 2-godzinna wędrówka w poszukiwaniu Korowego grobu.


🪻 Tematy do rozmowy (z kimś lub samą sobą):

– Czyje słowa świecą w Tobie, kiedy nie umiesz znaleźć własnych?
– Czy odwiedzasz czasem groby – i czy to dla pamięci, czy dla rozmowy?
– Kto będzie dla nas „Korą” za 20–30 lat – i czy ktoś w ogóle?
– Masz swoją ulubioną piosenkę Kory?