O połowie i… połowie. Czyli, co łapiemy i co zostaje na później

Zaczęło się od języka. Od tych dwóch słów, które brzmią podobnie, ale znaczą coś zupełnie innego: połów i połowa. Chodziły za mną od połowy dnia. Gdy pomyślałam: „O, dzień przepołowiony”.

Gdzieś między nieogarniętym mailem a drugą kawą – uświadomiłam sobie, że jestem dokładnie w środku. W połowie dnia. W połowie roku. W połowie jakiejś myśli. I że może właśnie o tym jest dzisiejszy wpis: o tym, co próbujemy złowić – i o tym, co zostaje.


🎣 Połów – czynność niepewna

„Połów” pochodzi od starosłowiańskiego lovъ, czyli: łowy, zdobywanie, polowanie. W języku polskim zawsze był czymś aktywnym: chcesz czegoś, więc wyciągasz sieci. Na ryby. Na okazje. Na sens. Na ludzi.

Połów to wysiłek i niepewność. Nigdy nie wiadomo, co się złapie – może złota rybka, a może stara puszka. Dlatego mówi się „połów życia” albo „niezły połów”, ale już nie „połów połowy” – choć to brzmiałoby całkiem zgrabnie.


🌓 Połowa – coś mniej, ale może właśnie tyle

„Połowa” ma ten sam językowy korzeń, ale inne serce. To nie zdobywanie, tylko dzielenie. Po + łowa – czyli część całości. Miarę. Przecięcie.

Połowa może być błogosławieństwem albo przekleństwem, zależnie od tego, jak się patrzy:
„Jeszcze połowa!” – ulga.
„Dopiero połowa?” – zmęczenie.

Ale może właśnie połowy są najprawdziwsze. Bo całości zdarzają się rzadko. W miłości, w relacjach, w nas samych. Może dostajemy tylko części – i to wystarcza.


🧭 I jeszcze ten moment: środek roku

Czerwiec to taki czas, kiedy z jednej strony wszystko jeszcze trwa, a z drugiej – coś już się kończy. Jakby ktoś wziął nóż i przeciął rok na pół. Co było wcześniej? Co będzie potem? Czy coś trzeba łowić, czy raczej zostawić w spokoju?

Może „połów” to nasz sposób na kontrolę, a „połowa” – przypomnienie, że nie wszystko trzeba mieć w całości.


🪞 Cytat, który dziś wyłowiłam:

„Całkowitość to przemoc. Relacja z drugim zawsze pozostaje nieskończona.”
— Emmanuel Lévinas

Może więc połowy są bardziej ludzkie. I może nie trzeba łowić wszystkiego. Może wystarczy… być w połowie. I nie panikować.


💬 Tematy do rozmowy:

– Co tam ostatnio łowisz? A czego nie chcesz już trzymać w sieciach?
– Czy połowa to dla Ciebie za mało, czy właśnie tyle, ile trzeba?
– Gdzie dziś jesteś i to jest tak, jak ma być: na początku, w połowie, czy może na brzegu?