Czy koń może nadepnąć? Tak, i to nie raz. O relacji, która bywa bolesna. I o tym, że nie wszyscy jesteśmy subtelni i uważni

Dowiedziałam się ostatnio kilku rzeczy.
Na przykład, że jestem twardzielką. Że z pewnych sytuacji można wyjść obronną ręką… kulejąc. I że do stajni nie zakłada się ślicznych oficerek z katalogu, tylko buty, które spokojnie mogłyby służyć na budowie. Z żelazem w czubku. Dosłownie.

Bo kiedy koń – 800 kilo piękna i mocy – postawi ci kopyto na stopie, to nie robi tego złośliwie. On po prostu stoi. Skubie trawkę. Myśli o niebieskich migdałach. A ty myślisz tylko o jednym: „czy ta kość właśnie pękła, czy tylko mówi: halo?”

Żeby choć na drugą nóżkę…

Zwłaszcza jeśli to TA SAMA NOGA, co trzy dni temu. Zwłaszcza jeśli akurat nie masz jak się ruszyć, bo ukochana Sonata akurat postanowiła, że z miejsca nie schodzi, bo tutaj trawa ma inny smak. Zresztą: ona jak kopie – to często ostrzegawczo. Na niby. Leciutko. Ale jak przydepcze? Nie ma pojęcia, że wtedy też powinna być jak motyl.

I tak sobie stoisz. Ty – cała napięta, z bólem w każdej sekundzie. Ona – spokojny, uroczy.
Tylko, że te trzy sekundy trwają jak trzy lata.
Ale potem — schodzi. Odsuwa kopyto. Oddycha spokojnie. Jakby nic się nie stało.

A ty?
Masz wybór. Możesz kląć, lamentować, rzucać przysięgi, że to ostatni raz.
Ale możesz też się zaśmiać, spojrzeć na opuchniętą stopę i pomyśleć:
„Mam szczęście, nic się nie stało. Kocham konia, który nie wie, ile waży. A ja wiem, ile dla mnie znaczy.”

Wiem, że nie jestem bez winy

Jeszcze jeden powód do radości to taki, że ona z tym kopytem na mojej stopie nie zasnęła. Bo dla niej zasnąć przy mnie to żaden wyczyn. Wie, że może czuć się bezpiecznie (a to akurat dla mnie największy komplement).

Bo przydeptywanie się zdarza. W relacjach też.
Nie zawsze ktoś celuje – czasem po prostu stoi zbyt blisko.
Nie robi tego specjalnie. Po prostu nie zauważa. No i przydeptywany też nie zawsze jest bez winy (czemu nie uważał?)

I może właśnie dlatego wracamy. Do stajni. Do ludzi. Do relacji, które czasem trochę bolą, ale częściej dają coś więcej. Przestrzeń. Spokój. Trawę, która akurat dziś ma inny smak.


– Kto Cię ostatnio „przydepnął”/co Cię ostatnio „przydepneło”?
– Znacie konie, które uczą delikatności – ale nie zawsze delikatnie?
– Kiedy ostatnio dotarło do Ciebie, że to, co na pierwszy rzut oka wygląda jak pech, to tak naprawdę fart nad farty?