Wstrząsająca zbrodnia na Uniwersytecie Warszawskim poruszyła wszystkich. Ale oprócz tragedii rodzi się jeszcze jedno pytanie – o granice. Dlaczego w sieci pojawiają się drastyczne zdjęcia? Co mówi o nas łatwość, z jaką je klikamy i udostępniamy? To temat do rozmowy – nie tylko o tym, co się stało, ale też o tym, jak patrzymy. I czy potrafimy się zatrzymać.
W środę, 7 maja 2025 roku, na terenie Uniwersytetu Warszawskiego doszło do tragicznego zdarzenia. 22-letni student prawa zaatakował siekierą 53-letnią portierkę, która zmarła na miejscu. W wyniku ataku poważnie ranny został również 39-letni pracownik straży uniwersyteckiej. Sprawca został zatrzymany przez policję na miejscu zdarzenia.
Według relacji świadków, po zatrzymaniu zachowywał się irracjonalnie i miał wahania nastrojów. W sieci możemy natknąć się na opisy tego, jak oblizał siekierę i jadł wnętrzności ofiary. Według nagrań z kamer miejskich – „dziwnie” również przed dokonaniem zbrodni. Ale oczywiście – nie tak wstrząsająco, jak po.

Morderstwo na uniwersytecie: informacje i zdjęcia
Wstrząsające jest to, że drastyczne zdjęcia i filmy z miejsca zbrodni oraz aresztu szybko trafiły do mediów społecznościowych. Nagrania ukazujące momenty tuż po ataku, w tym obezwładnienie sprawcy, zostały opublikowane na platformach takich jak X (dawny Twitter). Publikacja takich materiałów budzi poważne wątpliwości etyczne i prawne.
Rozpowszechnianie drastycznych treści może być wynikiem kilku czynników. Po pierwsze, niektóre osoby mogą nie zdawać sobie sprawy z konsekwencji udostępniania takich materiałów lub kierować się impulsem. Po drugie, platformy społecznościowe nie zawsze skutecznie moderują treści, co pozwala na szybkie rozprzestrzenianie się nieodpowiednich materiałów.
Po trzecie, chyba widać potrzebę edukacji społecznej na temat odpowiedzialnego korzystania z mediów i szacunku dla ofiar oraz ich rodzin. Ofiara była mamą trójki dzieci. Mamy telefony, więc możemy używać ich tak, jak dyktuje nam… no właśnie, co?
Skuty, pobity sprawca? Potrzebowaliśmy to zobaczyć?
Zdecydowanie – wstrząsające wydarzenie na Uniwersytecie Warszawskim niesie nie tylko ciężar emocjonalny, ale też zmusza do refleksji nad tym, jak funkcjonujemy jako społeczeństwo w erze natychmiastowej informacji. Warto zadać sobie (i innym) kilka trudnych, ale ważnych pytań:
- Czy publikowanie drastycznych zdjęć naprawdę pomaga zrozumieć tragedię – czy tylko ją spłyca?
- Co czujemy, kiedy oglądamy cudze cierpienie? Czy to uczucie nas zatrzymuje, czy pcha dalej do scrollowania?
- Czy wrzucając takie zdjęcia – nawet w imię „informowania” – szanujemy ofiary i ich bliskich?
- Gdzie przebiega granica między dokumentowaniem a żerowaniem na sensacji?
- Czy jesteśmy gotowi rozmawiać o przemocy – tej fizycznej i tej medialnej – nie uciekając w skandal, sensację?
- Dlaczego obraz bólu i krwi niewinnej ofiary i skutego sprawcy bez spodni tak łatwo się klika – i co to mówi o nas?
Najnowsze komentarze