O Andrzejach i Januszach

Dlaczego z tych imion tak się nabijamy? Czy naprawdę sobie za to zasłużyły? Osobiście uważam, że wcale nie. Ponieważ jeśli chodzi o Andrzejów i Januszów, których znam osobiście — nie znajdują powodów do specjalnej szydery.

Imieniny Januszów wypadają 21 listopada. Andrzejów — wiadomo – 30 listopada. No weźcie sobie pomyślcie o znajomych Januszach i Andrzejach. Czy oni wszyscy są jak Roman Maliniak albo pazerni przedsiębiorcy cali w wąsach i z reklamówkami?

Czy wszyscy Andrzeje i Janusze to ciacha — nie wiem.
Ale wszystkim życzę słodkich imienin.

Świat bez Andrzejów

Nie wyobrażam sobie świata bez mojego teścia, Andrzeja. Stolarza spod znaku panny, który przenigdy nie błaznuje.

Ani bez Anda, którego znam od czasów studiów, kiedy ja studiowałam, a on i jego żona Ewa prowadzili wykłady i ćwiczenia. Kiedy tylko skończyłam studia, okazało się, że łączy nas na tyle dużo, że prawie od 20 lat spotykamy się, gadamy i zawsze mamy: po co i o czym.

Jeszcze w byłej pracy miałyśmy Andrzeja informatyka, bardzo pomocnego i konkretnego chłopaka.

A gdyby nie było Bursy? Tego, który tak cudownie wstrząsnął mną swoim Ogrodem Luizy?

A gdyby nie było Poniedzielskiego? Ukochanego barda, który — nie wyobrażam sobie — by uderzył lub zwyzywał kogokolwiek, nie mówiąc o dziecku (a byli bardowie, co tak robili, byli).

Świat bez Januszów

Kto czytał książki Chmielewskiej, ten wie, że pani Joanna (a także wiele jej bohaterek) miała wielką słabość do mężczyzn o tym imieniu.

Pierwszego Janka poznałam jako dziecko. Bardzo zawadiaka, przewesoły, choć oczy rozmarzone jak u poety. Miał dziewczynę (potem żonę), której nigdy nie poznałam, ale z którą wszyscy nas mylili, podobno tak bardzo byłyśmy do siebie podobne. Janek podrywał mnie, gdy miałam 7 lat, Jolkę — kiedy był już dorosły, więc po prostu widocznie miał taki typ dziewczyny. Konsekwentny chłopak. Przelubiany.

Naczelnego miałam Janusza, o. Człowiek piszący, czytający (samo to go chyba dyskwalifikuje do bycia „typowym” Januszem z memów. Przyjaciel jakiś czas, potem drogi się rozeszły.  Z reklamówką nie widziałam go nigdy.

No i Janek z Łodzi, koleżka, który najchętniej to by sprawił, żeby nie istniała żadna firma. Wyluzowany, za legalizacją mary, taki Piotruś Pan bardziej, z czupryną całą w lokach. Powodzenie chyba miał od dziecka, lekko szyderczy dystans do tego i innych spraw — chyba też.

Janusz Korczak, Gajos, Leon Wiśniewski — tacy różni, że bez nich ten świat nie byłby taki sam.

A jak Wasi Andrzeje i Janusze?

Zdjęcie autorstwa Kimnet Williams z Pixabay