Przesilenie jesienne to nie jedyny czas, kiedy może zaatakować chandra. Mniej światła, powietrza, ruchu, chandry innych…. o, potrafią sprawić, że całkiem niewinna chandryczka przeobraża się w wielką smutę. Na szczęście są na to sposoby. Poprawcie jeśli się mylę, kiedy napiszę, że wcale nie są one takie uniwersalne.
Kurczę, jesteśmy tacy różni. A jedno jest pewne: nikt o nas nie zadba tak, jak my sami. Nikt i nigdy. Dlatego szukając ogólnych metod radzenia sobie ze smutkiem, chyba dobrze jest je spersonalizować. Tak, żeby pasowały nam najbardziej.
Oprzeć się o (akurat ten, a nie inny) pień
Ostatnio dopadła mnie wielka smuta. Niby przez innego człowieka, ale sama pogrążałam się w niej i pogrążałam.
A doszła do tego migrena. Nie taka w wersji hard, ale poddałam się. Już nie miałam siły stawiać oporu temu, co się wyprawia.
I wtedy zadzwonił telefon. Poszłam z nim sobie pod świerk. Gałęzie układają się tam, tworząc coś jak dach tipi. Oparłam się o pień w tym świerkowym namiocie. I sobie słuchałam i gadałam spokojnie, a cały ból (twarzoczaszki i duszy) gdzieś się oddalał. No magia.
A może nie magia, tylko po prostu miarka się już przebrała i mogło być tylko lepiej? Może świeże powietrze, może życzliwość ludzka, pogodna rozmowa o rozmaitościach albo wszystko naraz tak się zebrało? Dość powiedzieć, że splotło się tak, że poczułam się o niebo lepiej.
Jejku, jejku, żeby w kryzysie każdy z nas mógł oprzeć się o taki swój pień… Stabilny, pewny, naturalny, prawdziwy.
Nie ma ludzi? Są drzewa. Konie. Psy. Koty. Miliony drzew, koni, psów i kotów, dzięki którym wszystko rozwalone może poukładać się równiutko, wrócić na swoje miejsce. Serio, serio.
Nikt się za nas nie poruszy
Wiele rzeczy załatwią tabletki i naciskanie przycisków, ale… nie jeśli chodzi o sprawność i sprawczość naszych ciał. One do szczęścia i zdrowia potrzebują ruchu. A jest tyle opcji, że można wybierać i przebierać w tym, co sprawia najwięcej frajdy. U mnie to się zmieniało. Aktualnie jazda konna i streching okazały się duetem doskonałym.
Jejku, pewnie tak już zostanie, ale szukałam długo. Wszystko mi w tym pasuje i daje najwięcej frajdy. Oraz siły — właśnie takiej, jaka była mi potrzebna.
Skłamałam, że nikt się za nas nie poruszy. Owszem, może być tak, że to fizjoterapeuta będzie wprawiał w ruch nasze ręce czy nogi, doraźnie dbał o nasz kręgosłup, itd. Ale… lepiej samemu, tak jak się lubi najbardziej, a nie w stękach i bezradności.
Tym bardziej że (ulubiona) aktywność fizyczna naprawdę poprawia nastrój. A kiedy już uzależni — cuda dzieją się bez żadnych jęków i stęków.
Przyjaciele, którzy rozumiesz najlepiej
Słowa mają moc. Ulubieni autorzy są jak przyjaciele na najgorsze czasy. Oni doskonale wszystko rozumieją, dodają otuchy, nie zawodzą. Tacy moi przyjaciele to: Agnieszka Osiecka (dziś czytałam pół nocy), Konstanty Ildefons Gałczyński, Joanna Chmielewska.
Bardzo liczę, że grono to powiększy się o Jeremiego Przyborę, ale to się dopiero okaże, gdy się poznamy. Może zostanie w gronie po prostu znajomych, zobaczymy.
Tak czy siak, jestem przekonana, że każdy z nas ma takich przyjaciół wśród twórców. I nawet jeśli wydaje się, że nie to tylko dlatego, że jeszcze się nie zapoznaliście. Szukajcie się, a znajdziecie i zobaczycie: koniec z nudą, będziecie razem płakać i się śmiać jak wariaty. Albo co tam lubicie najbardziej. Słowo.
Prezent z wewnętrznej potrzeby
Oczywiście, że jesień to doskonała okazja, by sprawić sobie prezent. Sobie i najlepiej (poprawcie mnie, jeśli się mylę), by potrzeba posiadania tej rzeczy wypływała z wewnętrznej potrzeby. Autentycznej, a nie dlatego, że Ty właśnie tego teraz chcesz/potrzebujesz.
U mnie to te książki Jeremiego Przybory i bransoletka z labradorytem. Dlaczego z labradorytem? To moja słodka tajemnica. Gdyby ktoś kazał mi się z tego tłumaczyć przed sądem — opowiadałabym długo i z przejęciem, aż sędzia by mi przerwał. Ale nikt nie będzie kazał mi się tłumaczyć 🙂 ani przed sądem, ani przed nikim. Ważne, że ja to bardzo wiem.
- Masz chandrę i może jakiś tylko swój własny kaprys do spełnienia?
- Idealna aktywność fizyczna dla Ciebie to na pewno nie…, …, …., …..
- Autorzy, których traktuję jak najlepszych kumpli lub przyjaciół to: …, …., ….
Najnowsze komentarze