Czy warto być (o)sobą autentyczną?

Co to znaczy być autentycznym? Czy warto być autentycznym? Być może wielu z nas powie, że jasne, że tak. Że autentyczność to przecież zaleta. Schody zaczynają się, kiedy uzmysłowimy sobie, że autentyczność wcale nie znaczy tego samego, co uczciwość czy zajebistość…

Kurczę, dziś tak łatwo się kreować na zupełnie kogoś innego niż się jest. I tak łatwo chować za filtrami, sztuczkami w stylu “jak pozować do zdjęć”… Nie mówiąc już o tym, że wielu z nas chce, by inni myśleli, że wyglądamy zupełnie inaczej niż naprawdę. Ale też, by inni uważali, że czujemy i myślimy inaczej niż naprawdę. Przykład? Kto w korpo jest naprawdę sobą? Chyba tylko menadżerowie, którym szkolenia i nawał roboty tak wjechały w mózg, że ich korpoosobowość stała się ich autentyczną[1].

Szczerze mówiąc, czasem, kiedy czuję, że jestem autentyczna i bardzo z tego powodu szczęśliwa — potem czuję się jak ten przysypany śniegiem pluszak po Dniu Pluszowego Misia.
Na szczęście nie na długo, dlatego niczego nie żałuję 🙂

Autentyczny, czyli jaki?

Autentyk to np. oryginalna torebka z logo bardzo znanej firmy, bardzo droga. No, nie podróbka próbująca naśladować tę oryginalną. Albo dzieło sztuki, a nie żadna tam kopia, replika czy reprodukcja. Taka oryginalna torebka czy dzieło (sztuki wizualnej, muzycznej, przestrzennej czy kulinarnej) – mogą się podobać lub nie, ale obiektywnie i subiektywnie są to autentyki. Z reguły cenniejsze od podróbek, właśnie za sprawą autentyczności.

Nie wiem, czy to porównanie można odnieść do ludzi. Może troszkę nie, a troszkę tak.

BTW. Autentyczność definiuje się jako siłę, która daje wolność. I pozwala iść własną ścieżką. Żyć zgodnie z tym, w co się wierzy, że jest warte najwięcej. A także własnymi cechami osobowości.

Autentyczność: czy to jest ok?

Być autentycznym, znaczy być sobą. Takimi, jak się czujemy.

Dzieci są autentyczne. Źle im to płaczą, dobrze im – to się śmieją i skaczą. Z czasem dorośli ich tego oduczają. Wiadomo, nie wszystko zawsze wypada. Żeby nie było – uważam, że to jest nawet ok. Pod warunkiem, że wyjaśni się im to tak, jak wyjaśnia to dr Sara Kubric.

Mianowicie: że bardzo warto być sobą, pod warunkiem, że jest się za swoją autentyczność odpowiedzialnym.

Oczywiście to tak w wielkim skrócie. W każdym razie – jeśli jest się gotowym ponieść odpowiedzialność za swoją autentyczność, to autentyczność jest bardzo ok.

Ale. Autentyczność to nie zawsze uczciwość (i nie kłamiemy tylko wtedy, gdy chcemy coś zyskać, ale też by chronić: siebie lub bliskich).

Osoba autentyczna nie zawsze jest też konsekwentna, przewidywalna. Nawet jeśli zajdą okoliczności, które “powinny” sprawić, że będzie np. wesoła – wcale nie musi się tak zdarzyć.  Autentyczność nie musi oznaczać spójności.

Tym bardziej, że bardzo często sami siebie nie znamy. Nie wiemy dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Nie wiemy, czego naprawdę pragniemy. Nie wiemy: czy jesteśmy autentyczni, czy nie…

Autentyczność: po czym ją poznać?

Według psychologów, autentyczność – choć jest skomplikowanym pojęciem – cechuje to, że:

  • daje przyjemność (kiedy jesteśmy sobą — czujemy się dobrze, zwłaszcza gdy coś się dzięki temu uda),
  • nie jest stała (czasem czujemy się sobą, a czasem nie i to jest ok),
  • jest nieprzewidywalna (nie wiemy, czy poczujemy się autentyczni jutro, podczas picia kawy w przyszły wtorek czy w jakiejkolwiek przyszłości),
  • lubimy dostrzegać autentyczność w sobie i innych,
  • kojarzymy ją z tym, co kojarzy się dobrze (nie nazwiemy autentyczną osobę, która w zgodzie ze swoim “ja”: kradnie, obraża, niszczy, zabija).

Psychology Today/What It Means to Be Truly Authentic


[1] Żeby nie było: w każdej szanującej się korporacji, każdy ma prawo być kim jest, jeśli chodzi o orientację seksualną czy pochodzenie. Z tego, co się orientuję, dużo mniej mile widziane jest, gdy osoba (już bez względu na orientację seksualną czy pochodzenie) np. nie umie profesjonalnie uśmiechać się, gdy pracy przybywa, a podwyżki niet.