W tym roku mam już klarowne plany na wszystkie pory roku. Na przykład: nie czekając na wiosnę, planuję wyprawę na zielone szczyty. Pewnie jeszcze zanim przyjdzie wiosna, odwiedzę też pewien niezwykły las, a wiosną myślę o kąpieli w pewnym stawie podczas deszczu… Latem i jesienią będzie szukanie skarbów bardzo starych i cennych skarbów — historycznych i baśniowych.
Ostatnie lata pokazały, że nie ma sensu planować żadnych wyjazdów. Ani spotkań z bliskimi. Bo tuż przed wyjazdem nad morze, może wbić się drewno w nogę. Bo może umrzeć mama, a teściowa mieć zawał. Bo Mała może mieć zapalenie ucha. Bo my lub ktoś z kim chcemy się spotkać (lub któraś z latorośli) ma: gorączkę/zapalenie płuc/grypę/covida/rzygawkę/ albo inne plany. Jednocześnie — nie istnieje nic, co mogłoby powstrzymać mnie przed wycieczkami w świat bohaterów książek i spotkaniami z nimi. No, chybachyba że jakieś gałęzie wykłują mi oboje oczu lub stanie się coś jeszcze gorszego (czego nie planuję).
Jednocześnie zaczęłam planować, co przeczytam. Sobie i córce. Oczywiście rzeczywistość pewnie coś tam doda i odejmie, ale… Póki co lista literackich podróży i spotkań wygląda tak:
L. M. Mongomery: Anne z Zielonych Szczytów; E. Byton: Zaklęty las; J. Kuza: Tajemnicza Polska. Niewyjaśnione historie, zapomniane skarby, sensacyjne odkrycia; Z. Orlińska: Współczesny bajarz polski; G. Saunders: Kąpiel w stawie podczas deszczu;
Zielone Szczyty i Anne
Cała burza dotycząca nowego przekładu Ani z Zielonego Wzgórza, ciskała piorunami gdzieś mimo mnie. Nie miałam zamiaru czytać nowej Ani. Ale kiedy w magazynie Książki (sprzed roku) trafiłam na opinię Piotra Oczko, że:
Pensjonarki w średnim wieku płci obojga mdleją z oburzenia, w mediach społecznościowych padają inwektywy, w komentarzach pod artykułami i wywiadami na portalach czytelniczki i czytelnicy skarżą się, że skradziono im dzieciństwo, i deklarują: non possumus.
… postanowiłam stawić czoło wyzwaniu zdobycia Zielonych Szczytów. I przemierzeniu ich od pierwszej do ostatniej strony. I jestem bardzo, bardzo ciekawa, nie tylko Anne, ale i roślinności na Wyspie Księcia Edwarda, która podobno została przez tłumaczkę Annę Bańkowską bardzo urealniona.
Zaklęty las (Krainy Skiku-Skok, Wirująca Kraina, Kraina Rudych Goblinów i inne)
Na razie wiem tylko tyle, że Enid Byton, autorka Zaklętego lasu urodziła się w ubiegłym stuleciu i jest jedną z najczęściej tłumaczonych pisarek na świecie. Od magii w tej książce podobno aż kipi. Jako że Córka ma uwielbia baśniowe klimaty, będziemy wyruszać do Zaklętego lasu razem. Gdzie – zgodnie z obietnicami wydawnictwa – spotkamy absolutnie wyjątkowe osoby i osobliwości.
Tajemnicza Polska (niewyjaśnione historie, zapomniane skarby, sensacyjne odkrycia)
Właściwie to już czytam tę książkę i pozostaję pod ogromnym wrażeniem wszystkiego, do czego dotarł Jakub Kuza. To miejsca, zdarzenia i ludzie, których łączy: niezwykła historia, bezcenne bogactwa i niewyjaśnione okoliczności zaniedbań, jakich dopuścili się ci, którzy mieli (lub mają) obowiązek dbać o skarby z dawnych dziejów.
Kraina polskich baśni
Ponoć uwspółcześnione, ale w sam raz. Bardzo zaciekawiona recenzjami, postanowiłam rzucić się w nurt polskich baśni i popłynąć w świat rodzimych legend, mądrości i wierzeń. Książka już zamówiona, będzie czytana na głos, by i Młode poznało polskie baśnie według Zuzanny Orlińskiej.
Staw podczas deszczu
Kąpiel w stawie podczas deszczu zamierzam podarować sobie w prezencie na 41. urodziny. Ta literacka wyprawa zacznie się zatem wiosną. Z recenzji wynika, że jest to książka absolutnie wyjątkowa, o pisaniu i czytaniu oraz rozumieniu literatury. Nieco odstrasza mnie, że jest to „bestseller New York Timesa”, bo to, że rzecz dotyczy opowiadań rosyjskich — ani, ani. Literatura rosyjska jest wielka i tego nie zmieni nawet koniec świata.
A jak tam Państwa plany wycieczkowe i towarzyskie? Których z nich nie odpuścicie i czy są wśród nich te książkowe?
Fot. Unsplash/Jeshoots
Najnowsze komentarze