Wyobraźmy sobie, że Noc ma srebrny koszyczek. A w nim – same dobre rzeczy. Dosłownie i w przenośni, bo znajdziemy w nim: słodkie Truskawki, senne Arbuzy i grona Winogron. A także Pana Szczypiora, chór wesołych Rzodkiewek i Państwa Kalarepskich (tancerzy kiepskich). Jest i lukrowany piernik z bajką, tort migdałowy – z piosenką i sto zagadek w marcepanowych batonikach.

Ale ta Noc zaprasza nas nie tylko na bajkowy piknik. Przecież jest też Błękitna Wróżka Niezabudka, krasnoludki i rusałka, Czarodziej i babcia Czarodziejka. Czarna wrona i biały kruk, jaskółka, kukułka, sikorka, szpak… Kołysanki, czyli nocne bajki to opowieści pełne magii i muzyki.
Prof. Danuta Szlagowska: od nut i słów
Talent prof. Danuty Szlagowskiej poznałam dzięki Marcie Bogdanowicz, naszej ukochanej autorce Wierszyków na dziecięce masażyki. Mój ulubiony „wierszyk-masażyk” w tym zbiorku (ten o raku w tataraku) wyszedł spod pióra wybitnej muzykolożki i badaczki dawnych muzykaliów… Pewnego dnia nie wytrzymałam i zaczęłam przetrząsać sieć – z nadzieją, że pani prof. napisała jakąkolwiek książkę dla dzieci. Na szczęście napisała. Skomponowała, namalowała, wyczarowała…
Kołysanki – nocne bajki: literami i nutami
Bohaterów kołysanek spotykamy w najróżniejszych okolicznościach. Oczywiście, że Przyrody. I Magii. Raz to jest łąka, na której maki czekają na wietrzyk, który obiecał im walczyka. Raz nocne niebo, raz pałac… Za każdym razem są to scenerie wymarzone – na krainy, gdzie mały i duży człek chciałby się znaleźć. Czy to po ciężkim dniu, czy po takim, który był tak fajny, że aż żal bo już się kończy i nigdy więcej nie powtórzy.
Na szczęście do tych krain z kołysanek wracać można w nieskończoność.
Za każdym razem brak mi słów dla talentu prof. Szlagowskiej, dla której sylaby, słowa i wersy są jak łańcuszki nutek. Nie mówiąc o rytmie, powtórzeniach, asocjacjach i asonansach.

Wyjątkowe kołysanki
Nic dziwnego, skoro wyszły spod pióra profesor muzykologii? Znawczyni nut i muzyki dawnej? O, to właśnie jest bardzo wyjątkowe! Że można znać się tak na nutach, na słowach i kojących mocach kołysanek. Że można być naukowcem, uczyć studentów i jednocześnie umieć zejść z piedestału katedry – prosto nad rzekę, gdzie panny truskawki postanowiły urwać się… z krzaka, żeby trochę podokazywać. I było warto!
Między wieczorem a nocą – klasyka zamiast poradnika
Dlaczego Kołysanki ze srebrnego koszyczka nocy zaliczam do klasyki literatury? Ponieważ, zgodnie z wyznacznikami opracowanymi przez Italo Calvino, Kołysanki te to literatura:
- do której się wraca,
- która pozwala na cenne doświadczenie ( łączy wirtuozerię w doborze słów z melodią i w bardzo przyjemny sposób skłania do refleksji)
- mająca wpływ (och, kojący),
- w której za każdym razem można odkryć coś nowego,
- która – nawet przy pierwszej lekturze – wydaje się być bliska, znajoma,
- w której odnajdziemy odwołania do związków frazeologicznych oraz klasyki (nie tylko z wierszy dla dzieci),
- która może być czymś w rodzaju talizmanu.
Uważam, że 7/14 wyznaczników wystarczy.

A dlaczego zamiast poradnika? Ponieważ ta książeczka: koi nie lepiej niż niejedna medytacja lub książka o uważności czy poczuciu własnej wartości. Pozwala na podróż w absolutnie niezwykłe krainy – idealne do odkrywania na chwilę przed zaśnięciem (zamiast błąkania się po poplątanych i często zaśmieconych uliczkach mijającego dnia). Tu jest ładnie, tu jest dobrze. I tu jest pokazane, że może być ładnie i dobrze. Taka śluza, przez którą bardzo trudno przecisnąć się temu, co może zechcieć przeszkodzić nam spokojnie zasnąć.
W książeczce znajdziemy też nuty. Kupiłam egzemplarz z płytą – z tymi samymi kołysankami, śpiewanymi lub melorecytowanymi. Na olx, za 15 zł (cena razem z przesyłką).
Najnowsze komentarze