Spis nieszczęść pewnej licealistki, czyli klasyka zamiast poradnika

Czy Tomek Sawyer to jeszcze lepszy specjalista od manipulacji niż autor Czarnej retoryki? Czy Hamlet może pokazać nam jak bardzo bywamy irracjonalni?  Jaki sposób na rozwiązywanie problemów wymyśliła dla Tereski Joanna Chmielewska? To zaledwie trzy przykłady, które – z estetycznego punktu widzenia – zdają się być dużo ciekawszymi propozycjami od poradników. Jeśli poradniki – jak uważa Michał Rusinek – robią z nas niedorajdy, to klasyka literatury – jak uważam ja – wręcz przeciwnie.

Sprawdźmy: czy  teksty (literackie i teksty kultury w ogóle), które przeszły już do klasyki, mogą zastąpić współczesne poradniki. O taki sobie wymyśliłam cykl. Będę brać na tapetę tapet klasykę powieści i poezji – dla dzieci, młodzieży i dla dorosłych. Pogadamy sobie o utworach, które przetrwały próbę czasu i mają się całkiem nieźle, choć nikt nigdy nie projektował im szeroko zakrojonych kampanii reklamowych.

Wakacyjne popołudnie prowokuje, by zacząć od czegoś lekkiego, łatwego i przyjemnego. Zwyczajne życie będzie w sam raz. Zwłaszcza, że Joanna Chmielewska, początek fabuły tej powieści naznaczyła właśnie na taki sierpniowy dzień jak dziś… Do dzieła!

– Dzieło jak dzieło… – zmarszczy się niejeden intelektualista znad Ulissesa Jamesa Joyce’a. I tych proszę o wyrozumiałość. Faktycznie powieści Chmielewskiej w kanonie arcydzieł literatury polskiej nie ma, to raczej literatura popularna, ale… dla całych pokoleń to klasyka gatunku. Wielbiciele powieści Chmielewskiej sięgają po ulubione tytuły za każdym razem gdy chcą poprawić sobie nastrój. Wartka akcja, nie-papierowi bohaterowie, fajne dialogi… I to wszystko jest też w Zwyczajnym życiu, ale na tym nie koniec. Chmielewska jak na dłoni podaje tu bowiem sposób, który w przypadku Tereski zawsze działa, kiedy dziewczyna ugina się pod ciężarem przeciwności losu.

Spis nieszczęść

– To jest niemożliwe – pomyślała z determinacją. – Nie mogę żyć w takim stanie. Trzeba to wszystko przemyśleć i jakoś rozwikłać, bo inaczej będę musiała się utopić. Albo powiesić.

Zuch dziewczyna! Chce stawić czoło, przepracować, znaleźć dystans. Nie leżeć i stękać, rozważając możliwe opcje samounicestwienia. Tereska siada przy biurku, bierze kartkę i zaczyna robić spis nieszczęść (uznawszy, że w żaden inny sposób się z nimi nie rozprawi). Taki spis robiła zawsze kiedy czuła, że nieszczęścia zaczynają przerastać jej możliwości.

Spis nieszczęść Tereski wyglądał tak:

1. Boguś zniknął (już chciała zabrać się za melancholijne rozmyślania na ten temat, ale postanowiła, że akurat nad tym roztkliwiać się będzie na końcu).
2. Nie mam pieniędzy.
3. Zrobiono mi wielkie świństwo.
4. Wygłupiłam się w obliczu szewca.
5. Nie mam magnetofonu.
6. Muszę urządzić imieniny.
7. Nie rozumiem tych bandytów.
8. Poleciały mi oczka w pończochach.
9. Brakuje mi problemów.
10. Jestem beznadziejnie głupia i nieinteligentna.

Przeczytała swój spis dwa razy i jakby nieco otrzeźwiała.

Jak zjeść słonia? Po trochu…

Tereska zastanawia się nad każdym punktem i… bardzo dobrze idzie jej znajdywanie argumentów, że nie taki problem straszny. Okazuje się, że:

  •  jakaś kasa za korepetycje zaraz wpadnie (ad 2), 
  • świństwo wyrządzone przez ludzi – cóż, nie pierwsze i nie ostatnie – zachowała się trochę jak przestraszona gęś, ale mogło być gorzej. Poza tym wszystko razem źle świadczyło o tych ludziach, nie o niej (3,)
  • cóż, można było rozegrać to inaczej…(4),
  • na magnetofon uzbiera, nie będzie kupować byle czego (5)
  • etc…

Najgorzej z tym Bogusiem, ale co jeden problem to nie dziesięć!

Nie, nie jestem terapeutą. Ale czy trzeba być terapeutą, by w metodzie Tereski dopatrzeć się sensu? Przyznaję, kilka razy wykorzystałam i zadziałała. W myśl zasady „Jak zjeść słonia? Po kawałku…”. Bo nawet słoń, podzielony na porcje aż tak nie przytłacza. A poradzić sobie całym z natłokiem problemów na raz – zwyczajnie się nie da. Po trochu, powoli, z pomocą innych ludzi (choćby to byli bohaterowie literaccy) – jest po prostu łatwiej. 

A Zwyczajne życie – choć przewrotne – jest po prostu dobre, kto zna ten wie 🙂

Co i dlaczego przewoziły na tym stole z kółkami Tereska i Okrętka? No i jak skończyła się historia z Bogusiem? Nawet szesnastoletnia optymistka nie zawsze ma z górki…