Wczoraj, jak co wieczór od wielu tygodni, czytałam Siedmioletniej baśnie braci Grimm. Dzieciak przyznaje, że bajki, owszem, są całkiem creepy, ale domaga się ich, więc… czytam i to z przyjemnością. Niemal każda daje sporo do myślenia. Ale Kruk jakoś szczególnie.
Baśń Kruk zaczyna się koszmarnie. Pewna królowa traci cierpliwość do swojej malutkiej córeczki i… wypowiada słowa, które spowodują całą dalszą lawinę wypadków. Widząc przez zamkowe okno przelatujące stado kruków, mówi:
„Ach, gdybyś ty była krukiem i w świat poleciała, miałabym przynajmniej trochę spokoju!”
Jej życzeniu staje się zadość. Córeczka w jednej chwili zamienia się w kruka i wylatuje przez okno.
Potem o matce już nie ma ani słowa
Królewna zaklęta w kruka wie, że może zostać odczarowana. I wie jak. Dlatego pewnego dnia zaczepia chłopaka i mówi mu, że może odmienić jej los. Chłopak się zgadza. Królewna tłumaczy mu, że to nie takie proste. Chłopak musi odmówić strawy i napoju, które proponować mu będzie pewna staruszka. Mało tego, nie może zasnąć na stercie kory, tylko czuwać tam i czekać na Królewnę. Chłopakowi wydaje się, że wszystko to zrobi z palcem w tyłku. Zaklęta królewna jest jednak bardziej sceptyczna.
„Ach, i tak wiem, że mnie nie wybawisz” – mówi do chłopaka.
I rzeczywiście. Mimo szczerych chęci chłopak nie jest w stanie odmówić staruszce z lasu (a w zasadzie sobie) żarcia, picia i snu. Miał odmówić 3 razy, a… wyszło jak zwykle.
Tak czy inaczej, Królewna-Kruk przylatuje do niego. Patrzeć, jak najedzony i napity po korek, chłopak śpi na stercie kory, zamiast pościć i czuwać.
Sromotna klęska nie zraża chłopaka i postanawia, że mimo wszystko jednak uratuje tę Królewnę. Los mu sprzyja, bo spotyka olbrzymów, a potem jeszcze zbójców, którzy mają 3 magiczne przedmioty. Młodzieniec chytrze sobie je przywłaszcza i… udaje mu się dotrzeć na szczyt Szklanej Góry, gdzie mieszka Królewna. A potem udaje się mu ją odczarować i oczywiście biorą ślub.
Jaki z tego morał?
Stop. Prawdziwe (piękne, mądre, dobre) baśnie nie mają w sobie nic z bezpośredniego moralizatorstwa, nie krzyczą żadnych nakazów czy zakazów. Owszem, kto chce może sobie wyciągać wnioski, używać wyobraźni, myśleć, ale warunek jest jeden: na totalnym luzie. A Kruk to przecież prawdziwa baśń.
Tematy do rozmowy (również na osobności ze sobą samą/samym) w związku z tym to:
- Czy są wśród nas królewny, na które matki rzuciły złe zaklęcia?
- Czy są wśród nas królewny, które muszą szukać kogoś, kto je odczaruje? I to koniecznie miłością pełną poświęceń i wyrzeczeń? Znaczy: jeśli udowodni, że kocha – będę uratowana?
- Czy są wśród nas królewny, które same nie wierzą w to, że wybranek nie da rady? Ponieważ wybranek nie lubi odmawiać sobie tego, co mu potrzebne do życia?
- Czy są wśród nas królewny, co na widok młodzieńca, który ich nie uratował – zostawiają mu chleb, wino i mięso (które nigdy się nie kończą) oraz pierścionek ze swym imieniem, a także list z nazwą zamku, w którym jest uwięziona?
- Jak to się może mieć do modnego dziś “nie uzależniaj swojego szczęścia od innych ludzi”?
- A do tego, że “jak się sama nie pokochasz, to nikt cię nie pokocha”?
- Czy są wśród nas młodzieńcy (w różnym wieku), którzy nie dali rady uratować królewny, a jednak nie rezygnują z dalszych prób?
- Czy są wśród nas młodzieńcy, którzy – kiedy chcą – sami też potrafią wytrzasnąć magiczności, choćby takie jak: płaszcz czyniący niewidzialnym, laskę otwierającą każde drzwi czy koń, który potrafi zawieźć tam, gdzie się tylko chce?
- Czy są wśród nas królewny i młodzieńcy, którzy – mimo wszystko – lubią wciąż baśnie braci Grimm?
Źródło: Kruk w: Baśnie Braci Grimm. T. 2. Warszawa 1986, Fot. Pixabay/JeanetteAtherton
Najnowsze komentarze