Czy można iść w stajennych kaloszach do Lidla? I inne pytania o wygląd 'na co dzień’

Jak co sobotę, nasmażyłam naleśników z resztek mąki, mleka i jajek. Potem poleciałam do stajni. A potem – jak to zwykle bywa w soboty – posnułam się, robiąc rzeczy, pamiętając, że jeszcze czekają nas zakupy. Snując się tak po domu w swoich bryczeskach i bluzie (tych stajennych), dotarło do mnie, że zupełnie nie mam ochoty się przebierać. Czułam się dobrze. Jak u siebie. I nagle pytanie: czy ja naprawdę muszę się teraz stroić, żeby iść po mleko i masło?

Z pomocą przyszedł mój nadworny strażnik estetyki:
– Grunt, że masz czyste włosy – powiedział z rozbrajającym spokojem. Udając, że nie na bluzie i bryczeskach nie widać śladów po zakładaniu ogłowia klaczce, która od wczoraj tarza się w błotku po kolana aż miło.

Lidlowy dress code

Oboje przypomnieliśmy sobie naszą już dawno ukutą teorię: że w Biedronce częściej spotkasz kogoś z rozczochraną głową, podczas gdy w Lidlu – bardziej ogarnięte fryzury. Zabawne, prawda? Ale takie kody kulturowe gdzieś tam siedzą – choć nikt ich oficjalnie nie zatwierdził.

Ostatecznie więc wskoczyłam w kalosze i ruszyłam. Z dumą udając, że jestem prosto po zajęciach w stajni. I wiecie co? Fajnie się chodzi po sklepie z takim pretekstem. Z drugiej strony – tyle razy właśnie w tym Lidlu byłam prosto po jazdach konnych, że… tym razem też mogłam, c’nie?

Czy tylko Polki tak mają?

Znajomi z Belgii mówią, że tam ludzie bez skrępowania chodzą do sklepu nawet w piżamach. I że na co dzień malują się głównie Polki i Rosjanki.

Na ulicach zachodnich miast częściej widać ludzi „niezrobionych”. A u nas? Część moich koleżanek maluje się nawet na spacer z psem, inne w piątek po pracy wskakują w dres i wyjeżdżają do lasu, nie zważając na wygląd. Wszystkie mają swoje racje. Ale czasem fajnie zadać sobie pytanie: dla kogo się ubieram? I czego się właściwie wstydzę?


Tematy do rozmowy (z kimś lub samą sobą)

– Co zakładasz, kiedy chcesz się poczuć „jak u siebie”?
– Czy masz ciuch, który daje Ci luz, nawet jeśli nie spełnia większości estetycznych oczekiwań?
– Gdzie stawiasz granicę między „dbaniem o siebie” a „dbaniem o to, co powiedzą inni”?
– W którym sklepie spotykasz najciekawsze stylizacje zakupowe? 😉