Waga, która pokazuje ciężar człowieka, BMI, procent mięśni, kości, etc. Naprawdę?

Waga, która pokazuje różne parametry to urządzenie, które fascynuje. Od około 20 lat z górką obserwuję, jak potrafi jarać. Wchodzę do kogoś i „Chodź, zważysz się, zobaczysz, ile masz wody w organizmie, ile kilogramów mięśni…”. Na twarzy posiadaczy takiej wagi malują się wtedy emocje nie do opisania. To niesamowite.

Tak, ze 20 lat temu koleżanka kupiła sobie taką wagę. Wieczorem wpadłam do niej po coś na chwilę i nie wypuściła mnie, dopóki się nie zważyłam. Wiedziałam, że to będzie porażka. Wieczorem, w ciuchach – damn nigdy się tak nie ważę. Ale zrobiłam to dla niej. Przełknęłam, że ważę o 4 kilo więcej niż na swojej wadze. Ale wkurzyło mnie to tak, że nie pamiętam, ile wyszło, że mam wody, mięśni, kości.

Ostatnio stary zważył się u przyjaciół. I zapragnął takiej wagi. I kupił. Tak.

Za kolejne 20 lat może wchodząc do kogoś, usłyszysz: „Cho się zważyć, zobaczysz ile masz duchowości, lat, poczucia humoru?” O, i typ urody, np. czy dziś jesteś ciepła jesień, czysta wiosna, czy głęboka zima.

Co za fake?

Jakiś miesiąc później, zważyłam się, pokazało 54 coś kg. Procentowego udziału kości, mięśni, wody – nie. Podobno to dopiero za jakiś czas wyłapuje i pokazuje. No ok.

Wczoraj już mi pokazało. Że 53,9. Że mięśni 18,5. BMI 20. Wody 56 proc., jakoś tak. Nie pamiętam już dobrze, nie to, że nie chcę danych wrażliwych podawać. Raczej chodzi o to, że ta waga to jest dziwne urządzenie.

Stary pokazał swoje wykresy, które mu ta waga wygenerowała.

Kiedy zobaczyłam, jak diabolicznie waha mu się procent kości w ciele to… jak? Rozumiem, że może się wahać masa ciała, masa mięśniowa, ilość wody, ale… kości? Codziennie inaczej ma z tymi kośćmi.

Czy to dziwne, że z pewnym takim niedowierzaniem patrzę na inne pomiary? W sensie – że mogą być tak samo z tyłka, jak te kostne?

A w życiu nikomu nie powiem, jak ktoś przyjdzie, żeby się ważył. Że zobaczy to, owo, siamto, otworzy mu się trzecie oko, etc. Nawet za 20 lat: nie. Bo skoro przez ostatnie 20 lat ci od wag nie ogarnęli sensownego działania swojego produktu (a postęp szalał, że hoho), to za 20 lat też może im wyjść dziwne coś.

Np. pomiary duchowości, inteligencji, kortyzolu, ferrytyny, etc. Niewiarygodne.

OK, może wsadzam kij w mrowisko we mgle

Dobra, może i brakuje mi wsadzania kija w mrowisko i właśnie to robię. Tak jak niemal dzień w dzień w ciągu ostatnich 5 lat pisząc artykuły na portale parentingowe, w których miałam zaszczyt pracować.

Dobra, może i mam wciąż tę mózgową mgłę.

Ale nikt mnie nie jest w stanie aktualnie przekonać, że ta waga to jest coś, na co warto wydawać kasę i jarać się dynamiką w zakresie stanu szkieletu. Ważę się na tej łajzie, bo w mojej – analogowej – przestały działać baterie. Li i jedynie dlatego.

Aproposki: