Dwa dzięcioły dziś widziałam. Albo tylko jednego, ale dwa razy. Za drugim razem pojawił się, jakby celowo, myśląc, że jestem gotowa wyjąć telefon. Żeby jego czerwoną czapeczkę w kadr. Z rudą wiewiórką było podobnie, ale… aj, nabroiła więcej, niż mogłaby przypuszczać. A tak naprawdę nie wiewiórka, tylko mgła.
Pewność jest fatalna. Niepewność czaruje. Mgła nadaje rzeczom urok.
O. Wilde: Portret Doriana Greya
Od początku. Jadę rowerem do stajni. Na kurtce – ponczo z frędzlami, bo jeszcze od poranka ciągnie chłodem. Tuż przy stajence – dogania mnie wiewióra. I wbiega na najbliższe drzewo. Zapatrzyłam się, schyliłam, wkręciłam frędzle w łańcuch...

Diamenty w brodzie
Dodam tylko, że uwolnić ponczo z roweru udało się, rozbierając prawie cały rower. Ale to już wieczorem. Na razie południe dochodzi i jesteśmy w stajni.
Do Sonatki. Dzień dobry, dzień dobry (pysk-dłoń). I kopniak w wiaderko. Tak koń powiedział: „Co z wodą?” Zaraz odkręciłyśmy z Anią kran i popłynęła.
Sonata piła, piła a jak podnosiła łeb – krople tej wody błyszczały jej na pysku i brodzie jak diamenty. Albo co najmniej cyrkonie we wspaniale oświetlonym salonie jubilerskim.
Telefon – w kieszeni. Ale to sobie też uświadomiłam dopiero długo po tym, jak wyszłam z padoku.
Dzięcioł(y). I sól Prawdy
Pierwsze spotkanie z dzięciołem – przy dębie koło siodlarni. Metr ode mnie sobie chodził, machał skrzydłami, podlatywał. Dzięcioł z czerwoną czapeczką, znaczy dzięcioł średni.
Zmieniłam kurtkę, telefon został w kieszeni tej pierwszej.
Drugie spotkanie z dzięciołem godzinę potem – przy kopczykach brudnej słomy z boksów.
I żal, że nie zrobiłam już 4. przepięknego zdjęcia (wiewiórka, Sonata pijąca, dzięcioł 1.).
Żal ten minął dopiero w siodle. Ania otworzyła łąkę i sobie spacerowałyśmy znów we cztery. Sonata wciąż chciała wracać na plac. A na placu – wciąż chciała kończyć i parkowała przy barierce z uporem maniaka.
Potem chciałam założyć jej kantar i… nie wiedziałam jak. Obracałam te paski w rękach i nic mi nie pasowało. Chciało mi się płakać. Sonata uciekła lizać sól Prawdy (w sensie – na drzwiach boksu klaczy o imieniu Prawda, wisi taka bryłka soli, podobno przesmaczna.
Miałam Sonacie kupić taką już 2 tygodnie temu. Obiecałam…
Wszystko przez tę mgłę?
Wreszcie się udało. Dokończyłam sprzątać w boksikach. Rozwiozłam słomę i siano.
Przycupnęłam przy Ani, bo miała akurat przerwę. Zwierzyłam się z lagów mózgu.
– A nie miałaś kowida? – zapytała, a ja w tej chwili przypomniałam sobie ból mięśni i gorączkę na początku września. Damn, miałam kowida, a teraz mam pokowidową mgłę mózgową. Anka mówi, że ją trzymało ze 3 miesiące.
Kurczę, jak pierwszy raz miałam kowida, to tak nie było… Albo nie pamiętam.
Kurczę. Październik, listopad, grudzień… Jest szansa, że w Boże Narodzenie będę miała umysł jak brzytwa. Tzn. w porównaniu do tego otępienia teraz to będzie ostrze na schwał.
Oczywiście, że nie szukałam w sieci, ile czasu trwa taka mgła mózgowa, bo to, że byłam coprywiterką i pisałam takie zdrowotne artykuły „eksprerckie”, skupiając się wyłącznie na przyjaznym SEO i żeby utrzymać czytelnika dłużej niż 3 sekundy na stronie. Merytoryki tam było najmniej, bo żeby wyjść na swoje musiałam natrzaskać takich zdrowotnych artykułów pierdyliard dziennie. Dlatego nie szukam informacji w internecie na temat żadnych problemów ze zdrowiem 😀
Ani Chat Bota, który przecież bazuje na tych wypluwanych masowo „artykułach” na X tysięcy znaków.
Plis, nie traktujcie tych naszych tekstów SEO inaczej, jak rozrywkowe. Zwłaszcza tych bez bibliografii (jak są na końcu źródła, to znaczy, że lepiej płacili za 1000 zzs i był czas oraz motywacja na solidniejszy risercz).
A ja po prostu pogadam o tej mgle przy okazji ze znajomymi. Jak nie zapomnę 😀
Tematy do rozmowy (z kimś lub samą sobą)
- Mgła mózgowa – jeśli znasz zjawisko z autopsji – a nie z internetów ): to ile trwa?
- Czy może obniżenie zdolności koncentracji i refleksu to efekt nie mgły mózgowej jesiennego przesilenia? A może to się jakoś przez siebie mnoży?
- Czy to znowu taki wielki powód do żalu: że się nie cyknęło zdjęcia/filmiku chwili tyleż pięknej, co trudno uchwytnej?
- Jeśli jesteś/byłaś copywriterką: jakie (fajne, klikalne) teksty napisałaś do sieci, nie znając się totalnie na temacie (bazując na tekstach innych copy)? I czy to też sprawiło, że prywatnie ostrożnie traktujesz teksty seo np. o zdrowiu? I wolisz rzetelniejszą więdzę – od żywych ludzi lub naukowych artykułów (np. z Google Scholar)?
Najnowsze komentarze