Oddronnik. Felieton o tym, jak nie dać się zestrzelić strachowi

W świecie, w którym po niebie latają drony, a po mediach panika — warto mieć coś, co nas uziemi. Dobrze, jeśli to coś ma miękkie chrapy i mocno stoi na czterech nogach. Albo przynajmniej nie krzyczy, że „to już wojna!”. O „oddronnikach” dzisiejszych czasów — bardzo prywatnie.

Dziś coraz częściej mówi się, że nie ma złych emocji. Strach czy lęk przestaje być traktowany jak wróg, a zaczyna być widziany jako sprzymierzeniec. Ten, który podpowiada: „uważaj”, „chroń się”, „działaj”.

Tyle że nasz wewnętrzny zamartwiacz ma tendencję do przesady. I nawet jeśli w teorii już to wiemy, to w praktyce wystarczy jedno naruszenie spokoju na polskim niebie, by cały ten lęk wyszedł z szafy.

Dziś zdałam sobie sprawę, że „jakby co” to biorę Ośmioletnią i uciekam tu, do stajni. Wiem, że tu nie zwariuję ze strachu.

💥 Epoka informacji i dezinformacji

Zadaję sobie pytanie: czy wysyp „wieści” o wojnie i pokoju, wypowiedzi samozwańczych panekspertów i geostrategów, to cena, którą płacimy za życie w epoce nadmiaru informacji (i dezinformacji jednocześnie)?

Jedno jest pewne — media po pandemii wciąż walczą o uwagę z influencerami i algorytmami. Stąd klikbajtowe tytuły, zdjęcia z dronami i alarmistyczne komunikaty, które czasem bardziej wywołują zawał, niż dają wiedzę. A przecież redaktorzy też są ludźmi — wiedzą, że to głupie. Ale nie oni ustalają zasady. Zarządy redakcji mają prosty cel: więcej UU (unikalnych użytkowników), więcej klików, więcej czasu spędzonego na stronie. I więcej reklam.


💬 A w socialach? Wojna totalna.

Na Facebooku i X (czy jak się teraz zwie) pękają informacyjne baski.
Zamiast grzać się we wspólnych poglądach, czasem wystarczy jedno zdanie i już w Twoją przestrzeń wpada ktoś, kto „ma czas i może”. I sączy jad. I wie lepiej. I wie szybciej. I wie głośniej.

W social mediach masz mix zwolenników różnych partii i nagle może się okazać, że zamiast spokojnie się zacietrzewiać wśród samych swoich – ktoś przekłuwa Twoją bańkę informacyjną i zaczyna w nią sączyć jad 😀

I np. właśnie dlatego dziś w mediach i social mediach fruwały różne drony.


🧘‍♀️ Oddronniki

Kiedyś koleżanka redakcyjna przeprowadzała wywiad z psychologiem. Było to tuż po wybuchu wojny w Ukrainie.
Psycholog mówił, że kompulsywne sprawdzanie informacji daje nam iluzję kontroli. To dlatego tak wiele osób „musi wiedzieć wszystko”. Tyle że ta wiedza wcale nie daje wpływu – na drony, decyzje polityków czy przyszłość świata.

Ten sam psycholog radził: ogranicz media. Nie dla ignorancji. Dla zdrowia psychicznego.

Dlatego myślę dziś o „oddronnikach”.
Nie tych technologicznych. Tych osobistych.

Nie znajdziesz ich w serwisach informacyjnych. Znajdziesz je w przestrzeni, gdzie nikt się nie pieni, nie krzyczy, nie feruje wyroków.
Gdzie nikt nie analizuje klikalności.


🕊️ Kto dziś wygrał?

Po nocy z dronami, po poranku, po całym dniu wygrali nie ci, którzy wydawali opinie, wszczynali panikę i walczyli o kliknięcia.

Wygrali ci, którzy:

  • nie dali się wkręcić w spiralę lęku,
  • zaakceptowali swój strach bez bicia i/lub toczenia piany,
  • nie wdali się w jałowe wojny na komentarze.

Wracając ze stajni mijałam kościół. Było tam więcej aut niż w niedzielę.
Wiele osób uznało, że ich „oddronnikiem” będzie wieczorna msza.
I oby naprawdę była.

Mój oddronnik… no cóż. Kaprysił trochę przy czyszczeniu kopyt.
Ale działał. Działał świetnie.

Działały:

  • „systemy przechwytujące i neutralizujące myśli o dronach” – bo przy koniu trzeba być tu i teraz, nie w przyszłości,
  • „systemy myślowej dywersji” – bo myśli-drony trzeba nauczyć, żeby leciały sobie gdzie indziej,
  • i wreszcie — naturalne systemy odstraszania, jak miękkie chrapy, grzywa pełna listków, zapach siana i cisza, która nie wymaga wyjaśnień.

💬 Tematy do rozmowy z kimś lub samą sobą:

  • Czym dla Ciebie jest dziś „oddronnik”? Gdzie go szukasz?
  • Czy naprawdę trzeba wiedzieć „więcej” o świecie (i szczegółach funkcjonowania mediów) — czy może „mniej” byłoby teraz zdrowiej?
  • Czy sposób przeżywania strachu to Twoja siła czy pułapka?