W świecie, w którym po niebie latają drony, a po mediach panika — warto mieć coś, co nas uziemi. Dobrze, jeśli to coś ma miękkie chrapy i mocno stoi na czterech nogach. Albo przynajmniej nie krzyczy, że „to już wojna!”. O „oddronnikach” dzisiejszych czasów — bardzo prywatnie.
Dziś coraz częściej mówi się, że nie ma złych emocji. Strach czy lęk przestaje być traktowany jak wróg, a zaczyna być widziany jako sprzymierzeniec. Ten, który podpowiada: „uważaj”, „chroń się”, „działaj”.
Tyle że nasz wewnętrzny zamartwiacz ma tendencję do przesady. I nawet jeśli w teorii już to wiemy, to w praktyce wystarczy jedno naruszenie spokoju na polskim niebie, by cały ten lęk wyszedł z szafy.

💥 Epoka informacji i dezinformacji
Zadaję sobie pytanie: czy wysyp „wieści” o wojnie i pokoju, wypowiedzi samozwańczych panekspertów i geostrategów, to cena, którą płacimy za życie w epoce nadmiaru informacji (i dezinformacji jednocześnie)?
Jedno jest pewne — media po pandemii wciąż walczą o uwagę z influencerami i algorytmami. Stąd klikbajtowe tytuły, zdjęcia z dronami i alarmistyczne komunikaty, które czasem bardziej wywołują zawał, niż dają wiedzę. A przecież redaktorzy też są ludźmi — wiedzą, że to głupie. Ale nie oni ustalają zasady. Zarządy redakcji mają prosty cel: więcej UU (unikalnych użytkowników), więcej klików, więcej czasu spędzonego na stronie. I więcej reklam.
💬 A w socialach? Wojna totalna.
Na Facebooku i X (czy jak się teraz zwie) pękają informacyjne baski.
Zamiast grzać się we wspólnych poglądach, czasem wystarczy jedno zdanie i już w Twoją przestrzeń wpada ktoś, kto „ma czas i może”. I sączy jad. I wie lepiej. I wie szybciej. I wie głośniej.
W social mediach masz mix zwolenników różnych partii i nagle może się okazać, że zamiast spokojnie się zacietrzewiać wśród samych swoich – ktoś przekłuwa Twoją bańkę informacyjną i zaczyna w nią sączyć jad 😀
I np. właśnie dlatego dziś w mediach i social mediach fruwały różne drony.
🧘♀️ Oddronniki
Kiedyś koleżanka redakcyjna przeprowadzała wywiad z psychologiem. Było to tuż po wybuchu wojny w Ukrainie.
Psycholog mówił, że kompulsywne sprawdzanie informacji daje nam iluzję kontroli. To dlatego tak wiele osób „musi wiedzieć wszystko”. Tyle że ta wiedza wcale nie daje wpływu – na drony, decyzje polityków czy przyszłość świata.
Ten sam psycholog radził: ogranicz media. Nie dla ignorancji. Dla zdrowia psychicznego.
Dlatego myślę dziś o „oddronnikach”.
Nie tych technologicznych. Tych osobistych.
Nie znajdziesz ich w serwisach informacyjnych. Znajdziesz je w przestrzeni, gdzie nikt się nie pieni, nie krzyczy, nie feruje wyroków.
Gdzie nikt nie analizuje klikalności.
🕊️ Kto dziś wygrał?
Po nocy z dronami, po poranku, po całym dniu wygrali nie ci, którzy wydawali opinie, wszczynali panikę i walczyli o kliknięcia.
Wygrali ci, którzy:
- nie dali się wkręcić w spiralę lęku,
- zaakceptowali swój strach bez bicia i/lub toczenia piany,
- nie wdali się w jałowe wojny na komentarze.
Wracając ze stajni mijałam kościół. Było tam więcej aut niż w niedzielę.
Wiele osób uznało, że ich „oddronnikiem” będzie wieczorna msza.
I oby naprawdę była.
Mój oddronnik… no cóż. Kaprysił trochę przy czyszczeniu kopyt.
Ale działał. Działał świetnie.
Działały:
- „systemy przechwytujące i neutralizujące myśli o dronach” – bo przy koniu trzeba być tu i teraz, nie w przyszłości,
- „systemy myślowej dywersji” – bo myśli-drony trzeba nauczyć, żeby leciały sobie gdzie indziej,
- i wreszcie — naturalne systemy odstraszania, jak miękkie chrapy, grzywa pełna listków, zapach siana i cisza, która nie wymaga wyjaśnień.
💬 Tematy do rozmowy z kimś lub samą sobą:
- Czym dla Ciebie jest dziś „oddronnik”? Gdzie go szukasz?
- Czy naprawdę trzeba wiedzieć „więcej” o świecie (i szczegółach funkcjonowania mediów) — czy może „mniej” byłoby teraz zdrowiej?
- Czy sposób przeżywania strachu to Twoja siła czy pułapka?
Najnowsze komentarze